środa, 19 sierpnia 2020

Od Gabriela c.d. Eve

Cała ta sytuacja wydawała mi się snem. Już dawno nie słyszałem nikogo głosu w swojej głowie, choć tym razem było to na tyle ciche, że wiedziałem na jakim poziomie jest jej moc. Jednakże chyba nie powinienem sobie robić kolejnych wrogów prawda? Chociaż i jej nie mogłem zaliczyć do sojuszników, do tej pory wszystkich traktowałem tak samo i nie miałem zamiaru tego zmieniać. Jej bliskość wywołała u mnie negatywne poczucie, dlatego też moje ciało samo zaczęło się odsuwać, nienawidziłem dotyku innych. Zawsze kojarzył mi się on z bólem, którego nigdy nie umiałem ukoić. Eve od początku znajomości wydawała mi się całkowicie inna niż udawała. Gdy tylko stanęła w moich drzwiach ze swoim mentorem, przyklejony uśmiech nie wyglądał zbyt naturalnie. Jednakże nie sądziłem, że jej pierwotna natura wyjdzie tak szybko. 
Gdy tylko wróciła na swoje miejsce poczułem jak chłód otacza moje ciało, bo niezbyt mi się spodobało. Jednakże nie powinna się tak zachowywać, coraz bardziej miałem ochotę komuś przywalić, a przez to co robiła nie umiałem się uspokoić. 
- Po pierwsze, w moim umyśle nie zmienisz nic, bo moja matka dołożyła wszelkich starań by nikt inny oprócz niej, nie miał do niego dostępu. - jej uśmiech nieco się zmniejszył, choć nadal pewność siebie biła od niej na kilometr. Aż tak umiała udawać emocje? - Po drugie uważaj sobie, nie jestem ani Twoim kolegą, ani nikim pozytywnie do ciebie nastawionym. To, że pozwalam ci tu przebywać i cię toleruje, starając się być choć trochę życzliwy...Zawsze to może się zmienić. 
W tym momencie poczułem jak jej pewność siebie maleje. Zaczęła skubać paznokciem skórki, a jej wzrok zatrzymywał się na wszystkim byleby nie na mojej twarzy.
- Tak? 
Nadal hardo na nią patrzyłem, nie czułem sensu w dyskutowaniu z nią, dlatego też chciałem nasze granice postawić jasno. Zacząłem podchodzić powoli w jej stronę, podczas gdy moje ręce zaczęły płonąć. Już słyszałem tupot stóp osób, które biegły mnie uspokoić. Uśmiechnąłem się delikatnie. Oparłem się o krzesło tak, że zaczęło się palić a nasze nosy niemal się stykały. 
- I uważaj na siebie panienko z telewizora, trochę głupio by było pokazywać się w telewizji ze szramami na tak pięknej buźce.
Do środka wpadło trzech mężczyzn i zrobili coś czego się kompletnie nie spodziewałem. W moim kierunku poleciała lodowata woda, którą chlusną we mnie jeden z przybyłych. Jednakże gdy tylko ciecz zetknęła się z moją skórą, pokój zakryła od razu para wodna. Po kilku dobrych chwilach wróciła widoczność a ja stałem tak cały suchy, lecz cholernie wkurzony.
- Naprawdę kurwa myśleliście, że ugasicie mnie wodą?! - ryknąłem w ich stronę. Już miałem dalej prowadzić dyskusję dopóki do środka nie weszła Mare, z jak zawsze obojętnym wyrazem twarzy. Emocje zaczęły gasnąć, ugasiłem płomienie nadal kłębiące się na moich dłoniach. Kobieta rozejrzała się wokół siebie, w końcu skupiając swój wzrok na mnie. Musiałem przyznać, że jej widok zawsze sprawiał mi przyjemność. Opowiadała mi co dzieje się na zewnątrz, a także przynosiła różne rzeczy takie jak słodycze czy nawet głupie zdjęcia. I byłem jej za to bardzo wdzięczny, była chyba jedną osobą, która zasłużyła na mój szacunek.
- Czy coś się stało? - zapytała spokojnie, udając, że nie widzi pozostałych zgromadzonych osób. Pokręciłem głową.
- Nic, przepraszam Mare, że musiałaś się fatygować - usiadłem na łóżku, pomimo tego, że tam samo jak ściana było całe mokre. I wtedy podniosłem wzrok by spojrzeć w oczy Eve. 

<Eve?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz