piątek, 28 lipca 2023

Od Alexandra cd. Sana

 W sali treningowej z minuty na minutę rozpętywał się coraz większy chaos. Logiczne argumenty Sana nawet trochę nie przemówiły im do rozumu. Wręcz przeciwnie. Podjęcie jakiejkolwiek próby wyjaśnienia sytuacji nie miało najmniejszego sensu. To jedynie podkręciło emocje, w związku z czym już ponad połowa kandydatów przekrzykiwała się, rzucając kolejne wyssane z palca teorie. Alexandrowi wydawało się, że utknęli już tutaj na wieki. Z taką organizacją nie mieli szans w ogóle dojść do porozumienia, a co tutaj mówić o odnalezieniu szpiega.
- Może i lepiej - szepnął do siebie Alex. W końcu, gdyby ich grupa była wystarczająco ogarnięta, istniałaby szansa, że zostaną odkryci. Na szczęście, wśród tych kandydatów brakowało wybitnie inteligentnych jednostek. Jeśli to przyszłość smoczych zabójców, to nie mamy czego się obawiać - przeszło Alexandrowi przez myśl.
Skoro nie było realnej możliwości, aby dogadać się z resztą kandydatów, chłopak postanowił usiąść pod ścianą i po prostu w ciszy poczekać na rozwój wydarzeń. Osunął się powoli po płaskiej powierzchni i wzdłuż z niej zjechał na ziemię. Miał zamiar jedynie patrzeć, jak zaraz sala treningowa zapłonie pod wpływem rosnących z minuty na minutę sprzeczek młodych. Nic nie zwiastowało powodzenia ich misji. Na szczęście.
Alex nie wiedział, ile czasu już minęło. Ziewnął przeciągle, rzucając okiem na niekończący się harmider. Przez ostatnie kilkadziesiąt minut pod ścianę dołączyły kolejne osoby. Nie inaczej było z Sanem, który najpewniej również poddał się wobec próby przetłumaczenia do rozumu zgromadzonym kadetom. Byli na to zbyt głupi.
- Bez szans, że my kiedykolwiek stąd wyjdziemy w takim tempie - mruknął Alexander do siebie. Był już tak znudzony i zmęczony, że chyba wolałaby się przyznać, że to on jest szpiegiem niż siedzieć tu przez kolejną godzinę. Miał dosyć. Zsunął się jeszcze niżej, w taki sposób, że teraz już prawie całym ciałem leżał na posadzce sali treningowej.
- Wiem, co musimy zrobić! - rzucił ktoś nagle. Głos tej osoby rozbrzmiał tak głośno, że zajęty bawieniem się końcówkami włosów Alex, podskoczył zaskoczony. Spojrzał na krzykacza z nienawiścią w oczach, że ten go przestraszył.
Wzrok zgromadzonych kadetów skierował się w stronę ciemnowłosego chłopaka.
- Sami ich podpuścimy - powiedział niejasno, rodząc tym samym setkę pytań podważających jego słowa.
- Co masz przez to na myśli? O co chodzi?
- Wybierzmy kogokolwiek i powiemy, że to ta osoba jest szpiegiem - zaczął tłumaczyć ciemnowłosy. - Co mogą nam zrobić, jeśli nie trafimy? Nie mogą nas skrzywdzić, a może dzięki temu dostaniemy jakieś wskazówki!
Jego propozycja sprawiła, że panujący dotychczas chaos momentalnie ucichł. Wszyscy spojrzeli w kierunku mówcy. Alexander nie wiedział, czy ma się śmiać, czy płakać. To nie miało prawa się udać.
- Spróbujmy! - zawołał ktoś inny, przerywając nieprzyjemną dla ucha ciszę. Teraz zgromadzeni kadeci z niekrytym zdziwieniem wymalowanym na twarzach, odwrócili spojrzenie w kierunku ów śmiałka, który się na to zgodził.
- No właśnie! Samuel sam powiedział, że nie mogą zrobić nam krzywdy - dorzuciła kolejna osoba. - Po prostu przyznamy się do błędu, przeprosimy, poprosimy o pomoc…
Jak głupio by ten plan nie brzmiał, zyskiwał on coraz więcej zwolenników. Rozbrzmiewały kolejne głosy poparcia. Alexander nie potrafił w to uwierzyć. Czy oni naprawdę są tacy głupi czy tylko udają? Przecież ich genialny pomysł może być tragiczny w skutkach. Łowcy, nie dadzą się nabrać na tak banalną sztuczkę. Szybko to przejrzą i skończy się na tym, że postanowią ukarać całą grupę. Alex westchnął zmarnowany. To nie miało sensu.
- Wszystko pięknie, ale kto zgodzi się grać szpiega?
Nieoczekiwane pytanie sprawiło, że cała sala ponownie zamilkła. Trafiło ono w sedno. Kto zaryzykowałby własnym życiem w takiej sytuacji? W końcu, jeśli łowcy postanowią być konsekwentni - mogą dla przykładu ukarać kłamcę. Nikt o zdrowych zmysłach się nie zgodzi.
- Co o tym sądzisz? - szepnął Alex do Sana, który siedział nieopodal. Starszy chłopak w ogóle nie wyglądał, jakby był zainteresowany snutym przez innych kadetów planem. Jedynie przyglądał się im spod znudzonych, przymrużonych oczu.
- To nie skończy się dobrze - odpowiedział krótko ze wzruszeniem ramion.
Alexander jedynie przytaknął. Doskonale wiedział, że skutki próby oszukania łowców będą bolesne. Już nie mógł się doczekać, aż zobaczy upadek tego planu. Rozsiadł się wygodniej, aby obserwować dalej.
- Musimy kogoś wybrać! - Rozbrzmiewało polecenie. - Nie macie się przecież czego bać!
Nikt jednak nie wyrażał najmniejszej chęci. Odwracano wzrok, szeptano między sobą. Nic dziwnego. Jawne narażanie się na gniew trenerów to kompletny brak rozumu.
Alexander miał tylko nadzieję, że Yuri się nie da się przekonać. Inaczej byłyby koniec.
- W razie komplikacji, wyjaśnimy nasz plan! - Zachęty ze strony pomysłodawcy spisku nie ustawały.
- Sam się poświęć w takim razie! - prychnął ktoś stojący nieopodal. - Nikt dobrowolnie się na to nie zgodzi!
- W takim razie przeprowadzimy losowanie - podsunął pomysł ciemnowłosy chłopak. - Każdy zapisze swoje imię i los zdecyduje, kto zagra szpiega. Szanse będą wyrównane.
Szepty zgody ogarnęły zgromadzonych kadetów. Większość z nich była gotowa przystać na takie rozwiązanie.
- Naprawdę chcecie ryzykować?
W pewnym momencie jasnowłosa dziewczyna zabrała głos. Przepchnęła się przez tłum i stanęła na środku.
- Ten plan ma zbyt wiele wad! Jeśli naprawdę jest wśród nas szpieg, takie rozwiązanie byłoby mu na rękę!
Przez kolejne kilka minut kadeci ponownie zaczęli rzucać między sobą oskarżeniami. Ciemnowłosy chłopak i dziewczyna, która zabrała głos, zaczęli wymieniać się argumentami. O mało nie doszło do rękoczynu. Zgromadzeni musieli ich rozdzielić.
Po dłuższej chwili dopiero skłócona para doszła do porozumienia. Zdecydowano głosowanie. Podniesienie ręki oznaczało zgodę na plan polegający na podstawieniu szpiega. Jeśli będzie to większość - wszyscy mają na to przystać.
Alexandrowi to rozwiązanie niespecjalnie się podobało. Dlatego też nie podniósł ręki, kiedy nastał czas podjęcia decyzji.
Niestety, grupa kadetów zagłosowała na korzyść chłopaka. Wybór podłożonego szpiega stał się niepokojąco realny.
Z tego powodu zaczęto rozdawać karteczki, na której każdy musiał się podpisać. Alex zastanawiał się, czy zamiast swojego imienia, nie zapisać “Yuri”. Wtedy pozbyłby się jakiejkolwiek szansy na to, że zostanie wybrany.
Przemyślał to jednak dokładnie. Yuri w pierwszych minutach przyzna się, że jest prawdziwym szpiegiem. Brakuje mu rozumu. Alex nie mógł tak zaryzykować.
- Zapomniałeś, jak masz na imię? - usłyszał nagle. Była to Elise. Wydawała się rozbawiona.
- Nie, ale średnio podoba mi się cały ten plan - powiedział szczerze Alexander. - To jest kompletnie nieprzemyślane.
- Przesadzasz, nic złego nie może się stać! - pocieszała go. - A nawet jeśli. Jakie są szanse, że padnie akurat na kogoś z nas? Nie masz czym się przejmować!
Alex westchnął zmarnowany. Dziewczyna stała zbyt blisko, nie mógł więc kombinować, co do swojej tożsamości na kartce. Bez entuzjazmu, mając złe przeczucia, napisał “Sasha” i oddał los do wspólnej puli.
Miał nadzieję, że ten jeden raz w jego życiu, pech da mu odpocząć, a on nie zostanie wylosowany.


San?