środa, 2 marca 2022

Od Alexandra cd. Sana

Alexander zamarł. Bicie jego serca przyśpieszało z każdym kolejnym słowem Yuriego. Młody Rusek, jakby nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, brnął dalej ze swoim niemal komicznym pytaniem. Ów wypowiedź wzbudziła zamieszanie wśród wszystkich zgromadzonych. Alex powstrzymał mimowolną chęć spojrzenia w stronę Sana. Miał wrażenie, że za parę chwil cała ich misja się rozsypie. Jeśli zebrana grupa łowców zacznie cokolwiek podejrzewać, mogą się pożegnać nie tylko z pomyślnym zakończeniem zadania, a nawet z własnymi życiami. 
Alex zamknął oczy, modląc się, żeby Yuri w końcu przestał mówić i pogrążać się z każdym słowem coraz bardziej. Rusek wzięty pod ostrzał pytań, zaczął się plątać, co wywołało jeszcze większe podejrzenia wśród zgromadzonych. 
Na szczęście łowcy zbagatelizowali sprawę. Ucięli pytanie krótkim wyjaśnieniem o braku możliwości obecności smoków wśród kandydatów. Alexander cicho odetchnął z ulgą. 
Nastała przerwa. Zgodnie z poleceniem prowadzącego, wszyscy zaczęli zbijać się w grupy. Alex dostał nawet niecodzienną propozycję od Yuriego. W zaistniałej sytuacji wolał się nie spoufalać z Ruskiem bardziej, niż jest to konieczne. Nie chciał być z nim łączony. Posłał mu jedynie niechętne spojrzenie i oddalił się do grupy wraz z Elise. 
Wśród Yohana, Sana, Alexa i towarzyszącej im dziewczynie szybko nawiązała się rozmowa, na której temat Alexander nie chciał się wypowiadać. Smoki. 
- Ej, a co jak wśród nas jest jakiś ukryty smok?
- Też mi co! - odpowiedział pośpiesznie Alex. - Smok, tutaj! To dosłownie samobójstwo, żaden by tego nie zrobił!
Słowa spotkały się z poparciem. Na szczęście. Nawet San zgodził się z wypowiedzią rudowłosego. 
- Po to tu jestem, żeby załatwić każdego gada.
Gdyby Alexander nie znał swojego towarzysza, sam uwierzyłby w jego deklarację. Zabrzmiała na tyle groźnie i poważnie, że właściwie w całości ucięła wcześniejszy temat. Zastąpiła go rozmowa na temat nadchodzących warsztatów. 
- Nie mogę się doczekać! - powtarzał Yohan, z każdą chwilę nakręcając się coraz mocniej. - Trening z profesjonalistą, marzyłem o tym od samego początku!
Alexander niechętnie się z nim zgodził. Nie chciał wychylać się z tłumu, ale najbardziej pragnął opuścić to miejsce. Spotkanie oko w oko z zawodowym łowcą wiązało się z dużym zagrożeniem. Rudowłosy bał się, że takie zbliżenie grozi wydaniem jego tożsamości. Chwila nieuwagi i cały plan zostałby zniweczony. Alex miał ochotę powiedzieć, że źle się czuje i całe popołudnie spędzić w gabinecie medycznym, udając ból brzucha. Uznał jednak to za zbyt podejrzane i szybko zaniechał pomysłowi. 
Przerwa minęła szybko. Nim się obejrzeli, grupa kandydatów została przydzielona do jednego z łowców. 
Była to kobieta, wzrostem podobna do Alexandra. Opierała się o długie i szerokie ostrze. Wyglądała na całkiem odprężoną, emanowała od niej aura dobrego humoru. Alex miał wrażenie, że ów łowczyni dobrze bawi się w roli nauczycielki. 
- Witam, młodzieży! - przywitała się wesoło. Miała donośny i niski głos. - Jestem Lena, miło mi was poznać!
Optymizm bijący od kobiety niemal raził Alexandra. Patrzył na nią z ukosa, stojąc na uboczu. 
- Cieszę się, że poprowadzę wasz dzisiejszy trening - podjęła się głównego tematu zgromadzenia. Mówiąc to, uniosła swoją broń w górę. - To mój miecz dwuręczny - przedstawiła. - Wykonany został z najrzadszych materiałów zdobytych w walce ze smokami. Wierzcie mi, że jednym zamachnięciem jestem w stanie ściąć łby trzem gadom!
Jej wyznanie spotkało się z aprobatą i podekscytowaniem. Kolejno Lena zaprezentowała wspomniany ruch. Alexander z niechęcia przyznał, że było to imponujące. Miecz wydawał się być niezwykle ciężki. W dłoniach łowczyni sprawiał wrażenie niespotykanie lekkiego. Manewrowała nim, jakby był zrobiony co najmniej ze styropianu. 
Każdy wymierzony przez Lenę cios padał zwinnie i płynnie. Po krótkiej prezentacji, kobieta ruszyła w stronę manekina. Prostym ruchem pozbawiła kukły głowę. Drewniana kulka z hukiem spadła na ziemię. Zaraz po tym rozbrzmiała salwa braw. 
- To było naprawdę niesamowite! - Elise znalazła się tuż u boku Alexandra. W jej oczach lśniło podekscytowanie, kiedy obserwowała umiejętności kobiety. 
- To prawda - zgodził się rudowłosy. - Nie chciałbym być na miejscu tego manekina. 
Mówiąc to, Alexander podniósł "głowę" kukły, która po odcięciu potoczyła się w jego kierunku. 
- Dlaczego miałbyś kiedykolwiek być? - Dziewczyna nie kryła swojego zaskoczenia. - To niedorzeczny pomysł. 
- Tak mi się tylko powiedziało - odparł spokojnie rudowłosy, rzucając drewnianą kulkę z powrotem na ziemię.
Lena zaraz po niesamowitym przedstawieniu zaczęła omawiać technikę posługiwania się mieczem dwuręcznym. Alexander był średnio zainteresowany. Broń wydawała mu się być ciężka i mało poręczna. 
Kilku śmiałków nawet dostało pozwolenie na podniesienie miecza Leny. Większość miała problem z podniesieniem go i utrzymania przez dłuższą chwilę. Alex nawet nie próbował swoich sił w tym. Czekał, aż skończy się tura prowadzona przez Lenę. 
Alexander nie miał o kobiecie złego zdania. Na pewno była ona ciekawą i wartą uwagi osobą. Widział, jaką radość przynosi jej prowadzenie treningu. Każdemu chętnemu rzuciła radą, pomogła utrzymać ciężką broń. Zdaniem Alexa, Lena na pewno była doskonałym sojusznikiem na placu broni. Dobrze wyszkolona, chętna do pomocy i pełna energii. Nic więc dziwnego, że znalazła się wśród najlepszych łowców. 
Kątem oka rudowłosy zaczął obserwować inne grupy. Zajmowały się one przeróżnymi narzędziami i technikami walk. Niektóre z nich wyglądały niesamowicie ciekawe, inne przerażały. Łowcy, mniej przyjaźnie nastawieni od Leny, traktowali nieszczęsnych kandydatów jak worki treningowe. Zaś zaślepieni uczniowie zgadzali się na wszystko, nawet, jeśli wiązało się to z bolesnym spotkaniem z podłogą. 
Alexander przez dłuższą chwilę wpatrywał się w grupkę, której trening prowadził wysoki, całkiem młody mężczyzna. Rudowłosy rozpoznał w nim łowcę, który zaatakował Sana już na samym początku apelu. 
Prowadzący trening młodzieniec bez żadnych obiekcji taranował zachwyconych nim kandydatów. Ci zaś nieporadnie próbowali naśladować jego ruchy. Szczególnie wypatrzony przez Alexandra Yuri za wszelka cenę nieudolnie starał się dorównać nauczycielowi. Rzucał się niezgrabnie na boki, tak, jakby utracił dawną zdolność do walki. Co się z nim stało? Zastanawiał się rudowłosy. Czy wpłynęła na niego presja po zadaniu tych idiotycznych pytań? 
Alex w końcu odwrócił wzrok. Liczył, że trochę potrwa nim zostaną dołączeni do grupy tamtego łowcy. Miał dosyć siniaków i męczących ćwiczeń. Mężczyzna dodatkowo wyglądał na nieobliczalnego. Rudowłosy zdecydowanie nie chciał się do niego zbliżać.
- Ej, ty! Może chcesz spróbować? 
Alexander nagle został wyrwany z zamyślenia. Lena stanęła przy nim, dzierżąc w dłoni swój miecz. 
Początkowo rudowłosy chłopak wpatrywał się w nią tępo, jakby nie zrozumiał propozycji. Dopiero po chwili załapał, o co chodzi i zaczął pośpiesznie odmawiać. 
- Ależ nie ma czym się stresować! Próbuj, próbuj! - Kobieta była niezłomna. Pośpiesznie wręczyła Alexowi swój miecz. Chłopak osunął się na ziemię wraz z ostrzem. Było tak ciężkie, na jakie wyglądało. 
Z trudem odzyskał równowagę i starał się podnieść broń. Musiał w to włożyć naprawdę wiele siły. Stres spowodowany spojrzeniem osób z grupy i ciągłymi zachęceniami łowczyni oraz dużym wysiłkiem spowodowały, że po jego dłoniach zaczął spływać pot. Niestety - w takich sytuacjach Alexander miał problemy z panowaniem nad swoją mocą. W momencie, kiedy udało mu się zamachnąć mieczem, lód zgromadzony pomiędzy jego palcami a rękojeścią doprowadził do tego, iż ostrze wyślizgnęło się chłopakowi z rąk i poleciało kilka metrów dalej, prawie trafiając w nie spodziewającego się ataku przypadkowego kandydata, który właśnie tamtędy przechodził. 
Z głośnym hukiem miecz upadł na ziemię. Wraz z nim oczy wszystkich zebranych skierowały się w stronę Alexandra, który automatycznie schował oblodzone dłonie do kieszeni.
- Przepraszam - powiedział cicho, pochylając głowę, aby uniknąć wzroku innych osób. 

<San?>