sobota, 4 lutego 2023

Od Alexandra cd. Sana

Alexandra obudził głośny dźwięk powiadomień. W pierwszej chwili nie miał pojęcia, co się dzieje. Z ogromnym bólem głowy zaczął szukać swojego telefonu. Przedmiot odnalazł dopiero wciśnięty pod poszewkę poduszki. Chłopak nie miał pojęcia, jak komórka się tam znalazła, ale postanowił nie doszukiwać się w tym sensu. 
Czuł się, jakby widział przez mgłę, kiedy próbował odczytać przychodzące wiadomości. Musiał zmrużyć oczy i skupić się wyjątkowo, aby zrozumieć szereg napływających zdań. Niechętnie zapoznał się z ich treścią. 
Było wcześnie rano, ale ktoś wpadł na świetny pomysł zwołania spotkania. Alexander jęknął wstając z łóżka. Wszystko go bolało. Miał wrażenie, że nie spał przez ostatnie kilka dni. Pulsujący ucisk w głowie sprawnie utrudniał mu poruszanie się i zwykłe utrzymanie się w pionie. 
- Przesadziło się wczoraj, co? - Usłyszał głos swojego współlokatora. Drugi chłopak był w trakcie zakładania koszulki. 
- Nie denerwuj mnie nawet - prychnął zdenerwowany Alexander, a zaraz po tym ponownie rzucił się na łóżko. Naprawdę nie miał najmniejszej ochoty wstawać. - Myślisz, że wszyscy muszą iść?
- Obawiam się, że obecność obowiązkowa - zaśmiał się chłopak. - Wstawaj. Nie chcę mieć problemów z tego powodu, że ktoś się spóźni. 
Alex mruknął coś niezrozumiałego i w końcu zmotywował się, aby podnieść i ubrać. Będąc w łazience spojrzał w lustro. Wyglądał gorzej niż zwykle. Jego włosy były rozczochrane we wszystkie strony, ubranie pomięte, a podkład zakrywający tatuaż prawie całkowicie zszedł. Alex musiał więc poświęcić chwilę, aby dokładnie go zakryć. I przy okazji pozbyć się ciemnych kręgów pod oczami. Założył też czystą koszulę i spodnie, aby wyglądać choć trochę przyzwoicie. Chociaż i tak, kiedy przeglądał się w lustrze, miał wrażenie, że jest o krok od śmierci. 
Wyszedł z pokoju i pełnym kadetów korytarzem ruszył w stronę sali treningowej. Po drodze niestety natknął się na Elise. Ta z kolei wyglądała bardziej żywo niż kiedykolwiek wcześniej. Alexander zaczął się zastanawiać, czy dziewczyna nie czerpie ona energii z nieszczęścia innych. Z pulsującymi skroniami chłopak wszedł na sale. 
A tam nie było wcale ciszej. Wszyscy narzekali. Sam Alex nawet trochę się im nie dziwił. Po wczorajszej imprezie mało kto wyglądał jakby był gotowy na niespodziewany trening. 
W tłumie ledwo żywych osób Alexander wypatrzył Sana. Wiedział, że chłopak nic nie pił, ale wydawał się być równie zmęczony, co wszyscy inni zgromadzeni. 
Niedługo później rozpoczął się apel. Z początku Alex nawet nie słuchał. Miał nadzieję, że przewodniczący szybko skończy swoją przemowę, odbębnią jakiś trening i wróci spać. Niestety, wraz z kolejnymi słowami łowcy, chłopak zaczął się coraz bardziej denerwować. Zamarł w momencie, kiedy padł cel ich wczesnego zwołania na salę:
- Przed wami zadanie. Wśród was ukrył się szpieg. Macie go znaleźć i unieszkodliwić.
Alexander przełknął ślinę i powstrzymał się, aby spojrzeć w kierunku Sana. Miał wrażenie, że wcześniejsze zmęczenie i kac w jednej chwili zniknęły. Teraz zachowanie przytomności umysłu było kwestią przetrwania. 
Wśród zgromadzonych przeszedł głos wzburzenia oraz niedowierzenia. 
- Czy to zwykłe ćwiczenia? - padło pełne wątpliwości pytanie. Alexander miał nadzieję, że usłyszy pozytywną odpowiedź. Niestety taka nie była. 
- To prawdziwa sytuacja.
Alex ledwo powstrzymywał się od tego, aby nie zacząć się trząść z paniki. Powtarzał sobie, że każdy najmniejszy błąd teraz będzie kosztować go życie. Musiał zachować powagę. 
Przez cały ten czas chłopak zastanawiał się, kiedy zostali odkryci. Obawiał się, czy to nie przez jego wczorajszą pijacką wycieczkę, która miała miejsce trochę za daleko od akademików. Poczuł ukłucie winy. Czy to przez jego głupotę cała ich misja zaraz legnie w gruzach? 
Z zamyślenia chłopak wyrwał się, kiedy usłyszał rozmowę stojących obok niego towarzyszy. Yohan i Elise nie kryli swojego zaskoczenia. Sam Alexander postanowił zabrać w niej udział, aby nie wydawać się bardziej podejrzanym. Chociaż jego głos brzmiał naprawdę niepewnie, miał nadzieję, że wszyscy odbiorą to raczej za niedowierzanie całą sytuacją. Próbował utrzymywać wersję, w której łowcy faktycznie podstawili szpiega. Musieli w to uwierzyć. 
- A ty co myślisz, Samuel?
Alexander sam zastanawiał się, o czym myśli San. Chciał z nim porozmawiać. Teraz jednak musiał się przed tym powstrzymać, aby nikt nie zaczął ich podejrzewać. 
- Prawdziwy szpieg lub sztuczny, mnie to nie obchodzi. Załatwię, kogo trzeba - odpowiedział San bez chwili wahania. Gdyby nie to, że Alexander wiedział, kim naprawdę jest, sam by mu uwierzył. 
- To prawda! - przytaknął Yohan. - Po to tu jesteśmy. Żaden smok nie będzie sobie z nas drwić! 
Zaraz po tym pomiędzy rozmówcami zapanowała cisza. Zostali pozostawieni przez wykwalifikowanych łowców i skazani na samych siebie. Teraz mogli liczyć jedynie na nabyte w ciągu szkolenia umiejętności. 
Ich opiekunowie, nim wyszli, pozostawili jednak w sali tablice, flamastry, kartki papieru i przyrządy do pisania. Wszystko to miało pomóc w ustaleniu, kto jest szpiegiem. 
- To od czego zaczynamy? 
Nagle rozległ się głos. Jeden z młodych adeptów stanął wyżej na krześle i tym samym zwrócił na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych. Alex zerknął w stronę Sana. Chłopak wpatrywał się w śmiałka spod przymrużonych oczu. 
- Może najpierw rozejrzyjmy się i sprawdźmy, czy wszyscy się znamy? - Padła pierwsza propozycja. Miało to sens. Jeśli ktoś był podstawiony, ktoś na pewno zauważy pojawienie się nowej twarzy. Alexander poczuł chwilową ulgę. Niemal od początku pobytu tutaj trzymał się z Elise, Sanem i Yohanem. Będą mogli nawzajem potwierdzić swoje tożsamości. 
Na sali pojawiło się małe zamieszanie. Wszyscy zaczęli łączyć się grupki. Po upływie chwili nikt nie stał już sam. Wyglądało na to, że żadna nowa osoba nie pojawiła się wśród kadetów. Jeśli miałby to być ktoś podstawiony, musiał znajdować się w szeregach od samego początku. 
Chyba, że naprawdę chodziło o Alexa, Sana czy Yuriego. Wtedy mieli duży problem, ale Alexander nawet nie dopuszczał do siebie takiej wiadomości. Ewentualnie, że odkryto tożsamość Ruska. To nie zdziwiłoby rudowłosego nawet przez chwilę. Może po alkoholu się wygadał? 
- Wszyscy się znamy, co teraz! 
- Jak mamy rozpoznać szpiega?
- Ktoś ukrywał się między nami tyle czasu?!
Salę przeszyły kolejne zdenerwowane głosy. 
- Pozostaje kwestia tego, że wezwano zebranie zaraz po przyjęciu - przemówił chłopak, który dalej stał na krześle. - To znaczy, że łowcy musieli odkryć szpiega właśnie wtedy! Musiało coś się wydarzyć podczas zabawy. Najbardziej podejrzane będą osoby, które nie brały w niej udziału. 
Wprawdzie miało to trochę sensu. Nic dziwnego, że ten kandydat zwrócił na to uwagę. Nie był głupi, a to niestety nie sprzyjało sprawie Alexandra. Jeśli tak dalej pójdzie, naprawdę zostaną złapani. Alex nie chciał nawet o tym myśleć. Bał się tego, co by się stało, gdyby trafił w ręce łowców. Zostałby od razu zabity? Torturowany? Więziony?
Pokręcił głową, wyrzucając z głowy wszystkie scenariusze. 
- Sasha, wszystko w porządku? - zapytała Elise, podchodząc bliżej. - Jesteś bardziej blady niż zwykle. 
- Nie czuję się zbyt dobrze - odparł Alex. Nie było to kłamstwo. Dalej odczuwał skutki wczorajszej imprezy, a dzisiaj na jego bolącą głowę spadły nieoczekiwane problemy. 
- Mam nadzieję, że szybko znajdziemy tego szpiega - westchnęła Elise. - Też marzę tylko o tym, żeby się położyć! 
- Zacznijmy więc go szukać - wtrącił Yohan. - Cała nasza czwórka była wczoraj na przyjęciu, prawda? Możemy to wzajemnie potwierdzić. 
Alexander pokiwał głową. Mieli alibi. Chociaż przez część przyjęcia. Miał nadzieję, że Elise lub Yohan nie przypomną sobie o ich zniknięciu.
- Chociaż, hmm, Sasha - Elise zwróciła się do rudowłosego chłopaka. - Co się działo z wami później? Nagle ty i San zniknęliście. 
Alex wstrzymał na chwilę oddech. Pamiętała o tym. Rzucając takie światło na ich wyjście z przyjęcia, wydawali się bardzo podejrzani. 
- Szczerze mówiąc, nie pamiętam - odpowiedział szybko, lekko wzruszając ramionami. - Wypiłem trochę za dużo, poszedłem do łazienki, ale rano obudziłem się w swoim pokoju. Nie wiem nawet, jak do niego trafiłem. 
Dziewczyna pokiwała głową, aby chwilę później niepewnie spojrzeć w kierunku Sana. 

San?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz