Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Gdy tylko zobaczyłam chłopaka zmierzającego w naszą stroną pomyślałam, że po prostu ma do nas jakąś sprawę, ale mój mentor od razu zawrócił mnie ze złego toku myślenia.
Po drodze do naszego celu wpatrywałam się w niego ukradkiem próbując przypomnieć sobie jak największą część informacji. Alexander. Jest w moim wieku. Rebbeca była jego nauczycielką. I na tym się zakończyło moje śledztwo. Bardzo rzadko jako uczniowie mieliśmy wspólne misje, dlatego też najczęściej nie wiedzieliśmy niczego na swój temat - ale jak widzę Góra chciała to jak najszybciej zmienić. Zastanawiałabym się nad tym wszystkim jeszcze gdyby nie czerwony, wysoki budek który ukazał się nam w całej swej okazałości. Przypominał on wieżowce jakich mało i nie zwróciłabym na niego większej uwagi podczas spaceru w tej okolicy. Wyjęłam papiery z kieszeni wewnątrz kurtki i dokładnie zaczęłam przeglądać zdjęcia dołączone do informacji. Miejsce się zgadzało, tego byłam pewna. Mężczyzna na zdjęciu miał ciemnozielone włosy co nie pasowało mi do osoby związanej z biznesem. Przynajmniej łatwo będzie go znaleźć. Podałam kopertę Alexandrowi by także mógł się zaznajomić z wyglądem naszej ofiary.
- Jest tylko napisane od której zaczyna pracę - mruknął, oddając mi powoli papiery. - Pewnie wychodzi w różnych godzinach, dlatego też jego wyjścia nie są regularne na tyle by je zapisać.
Kiwnęłam głową na znak zgody, rozglądając się na otaczający nas teren. Musieliśmy znaleźć miejsce, gdzie w spokoju, nie zwracając na siebie uwagi moglibyśmy obserwować firmę. Pomimo umiejscowienia prawie w centrum miasta, wokół znajdowało się wiele opuszczonych miejsc zamieszkania, bądź małych, lecz starych knajp.
- Z tamtego okna nie powinno nas być widać - wskazałam na jedno z okien kamienicy znajdującej się naprzeciw firmy. Budynek był solidny, nie wyglądał jakby miał się zaraz zawalić, nie był także ogrodzony, dlatego każdy mógł wejść do środka.
- Dobry pomysł.
Nie zwlekając ani chwili ruszyliśmy we wskazanym przeze mnie kierunku, wślizgując się nie widocznie do środka. Od razu znaleźliśmy dobre miejsce strategiczne znajdujące się na drugim piętrze i zajęliśmy swoje miejsca.
- Teraz musimy czekać.
~*~
Dopiero po dwóch godzinach bezczynnego siedzenia coś zaczęło się dziać. Pod firmę podjechały dwa czarne auta, lecz nikt z nich nie wysiadł. Dopiero po kwadransie nasz cel wyszedł z budynku i ruszył w ich stronę wraz z obstawą. Jak sądziłam - nie będzie to prosta misja. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby cała ich droga, którą muszą przejechać, była zabezpieczona przez ochroniarzy.
- Musimy trzymać się na uboczu - cienie zaczęły rozlewać się po moim ciele i po chwili oderwały się, mknąć w stroną samochodów, zobaczyłam tylko ich koniuszek gdy znikały pod maską pojazdu, pierwsza część misji zakończona - Dzięki temu będziemy wiedzieli gdzie się kierują. Gdy już będziemy mieli dość dużo dowodów, wtedy wkroczą Starsi.
Szybko przebiegliśmy po schodach, uważając by nie narobić hałasu. W momencie w którym znaleźliśmy się na ulicy, samochody ruszyły w nieznanym nam kierunku. Mój umysł podpowiadał mi gdzie skręcili, gdzie jadą, dlatego też sprawnie przebiegaliśmy między uliczkami, obserwując czy nikt nas nie śledzi. Jak na razie nic takiego się nie działo. Przez całą tą gonitwę nawet nie zdążyłam poznać towarzyszącego mi chłopaka, bądź co bądź, przydałoby mi się to podczas walki.
Poczułam, że samochód się zatrzymał. Po około 10 minutach byliśmy na miejscu a naszym oczom ukazał się dość niefajnie wyglądający bunkier, którego wnętrze znikało w mroku. Musiałam przyznać, że nie zachęcało to do wejścia, jednakże cienie czające się wewnątrz i czekające na moje rozkazy dawały mi poczucie bezpieczeństwa.
- Jeśli się rozdzielimy i sprawdzimy dokładnie teren będziemy mogli zadzwonić po naszych mentorów - powiedział chłopak, który od dłuższej chwili wpatrywał się tak samo jak ja w jedno miejsce. Zgodziłam się na tą propozycję. Biegiem ruszyłam w prawą stronę, zręcznie przeskakując zalegające śmierci i duże odpadki, których mało tu nie było. Nie było tutaj nic ciekawego. Żadnej broni, ani żywej duszy, jakiś bocznych wyjść z bunkra też nie znalazłam. Czyli pewnie łączył się on z jakimiś podziemnymi korytarzami. Idźcie za nim. Cienie od razu wykonały moją prośbę, wiedziałam, że jeśli ich zgubimy cały plan pójdzie na marne. Krążyłam jeszcze przez chwile po terenie, ale nie widząc nic ciekawego wróciłam na miejsce zbiórki. Alexander już na mnie czekał.
- I jak? - zapytałam.
Alexander?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz