wtorek, 18 sierpnia 2020

Od Gabriela c.d. Eve

Od kiedy pamiętałem, po ucieczce mojej matki, wszyscy traktowali mnie jak wroga. Pomimo tego, że nie dawałem im do tego pretekstów, zawsze jakimś cudem zasłużyłem czy to na grymas czy ignorowanie. I nie denerwowało by mnie to w takim stopniu jak w tej chwili, gdyby dzisiaj jeden ze Starszyzny nie wszedł do mojego pokoju z dwoma innymi osobami i nie oznajmił, że ze względu na moje bezpieczeństwo zostaną zainstalowane kamery.
- Po co to? - mruknąłem, siadając na łóżku. Nie chciałem wykonywać niepotrzebnych ruchów, jeszcze zaraz dostałbym po głowie. Mężczyzna nawet nie spojrzał w moją stronę, tylko wpatrywał się w gości podłączających urządzenia.
- Nie wiemy co Twoja matka ci zakodowała - zaczął po krótkiej chwili. - Nie możemy ryzykować twojego jak i swojego życia.
Ręce mimowolnie zacisnąłem na pościeli, nadal wpatrując się w podłogę. Dlaczego cię to dziwi? Przecież mają cię za potwora.
- Przecież nic wam nie zrobię. Nie zagrażam wam.
- Nawet teraz najpewniej nie wiesz co mówisz. Mówisz to co musisz, czego cię nauczono. Nie wiemy czy masz nawet jeszcze jakiekolwiek ludzkie emocje. 
Zapadła cisza, ponieważ nie miałem siły się już argumentować. Nie miałem do niego jakichkolwiek pretensji - wykonywał tylko swoją robotę, jednakże nie mogłem uwierzyć, że po tym jak uczyłem się tutaj jak reszta, mogli uznać mnie za wroga, który nie może nawet wyjść na zewnątrz. Uwinęli się szybko. Nie patrzyli na mnie, nie rozmawiali. Uznawali mnie za powietrze, ducha, którego tutaj nie ma.
- Miłego dnia - mężczyzna mruknął na do widzenia i zostałem znów sam ze swoimi myślami. Moje oczy mimowolnie zatrzymały się na książkach, ułożonych równo na biurku. Eve codziennie niektóre przynosiła, inne zabierała. Dzisiaj pewnie też przyjdzie. Opadłem plecami na łóżko z głośnym westchnięciem, czując jak opuszczają mnie siły. Muszę to przeżyć, prawda?

~*~

Czy ona naprawdę oczekiwała tego, że będę chciał z nią rozmawiać tak jakby nic się nie stało? Nawet po wejściu tutaj nie poczuła na sobie spojrzeń kamer, zachowując się naturalnie jak zawsze, ale musiałem przyznać, że kawa była chyba miłym gestem. Rzadko piłem coś innego niż wodę, dlatego też była to ciekawa odmiana codziennego menu. 
Kiedy zapytała jak się czuję bądź czy ktokolwiek mnie zdenerwował, prychnąłem głośno, powstrzymując się od śmiechu. Wszyscy nie widzieli nic złego w trzymaniu mnie tutaj i tylko moja skóra, która z dnia na dzień robiła się coraz bardziej biała, stanowiła dowód mojej niedoli - i oczywiście pokój znajdujący się w piwnicy. Wspominałem o zamkniętych wręcz 24/7 drzwiach?
- Nie chciałabyś wiedzieć co mnie denerwuje - mruknąłem, dopijając napój. Ze zręcznością koszykarza trafiłem do kosza zgniecionym kubkiem, ćwiczenia na coś się przydają. - Rozejrzyj się wokół.
Eve zmarszczyła brwi, ale po chwili wykonała moją prośbę. Dokładnie obejrzała podłogę i półki, szczególnie przyglądając się dywanowi.
- Nie widzisz niczego? 
Zaprzeczyła głową, nadal nie rozumiejąc o co mi chodzi. Wskazałem jej palcem górny róg pokoju, który w tym momencie tonął w mroku. Wstała z krzesła podchodząc bliżej, a palcem dotknęła podbródka.
- Teraz możesz, czuć się bezpieczna, gdy tylko wstanę w Twoją stronę, zjawi się tu połowa Bractwa, nie cieszysz się? - na mojej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek. 
- Dlaczego założyli kamerę?
- Kamery. Jedna jest tam - wskazałem przerwę między książkami, na równoległej ścianie. - A druga ta. - tym razem mój palec wskazał miejsce nad drzwiami gdzie znajdowała się dziwna figurka. Usiadła na krześle, wpatrując się we mnie, podczas gdy moja twarz wyrażała spokój, nie dałem po sobie poznać do jakich emocji doprowadziła mnie dzisiejsze poranne spotkanie. Jednakże gdy coraz bardziej zatapiałem się w swoich myślach, podczas ciszy, która trwała między nami, nie zauważyłem momentu, gdy jeden z moich palców zaczął się delikatnie dymić, próbując wydobyć z siebie ogień. 
- A jednak cię to ruszyło.
Wyszczerzyłem kły w grymasie.

<Eve?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz