piątek, 4 grudnia 2020

Od Alexandra cd. Sana

Kiedy kolejny raz Alexander dostał piłką, stracił nadzieję, że trening z Sanem przyniesie jakiekolwiek skutki oprócz siniaków, które pewnie wieczorem pokryją całe jego ciało. Miał dosyć.
- Nie zapominaj, że ja również mogę się przemieszczać. - Blondyn podrzucał w ręce piłeczkę. - Yuri nie będzie stał jak kołek i czekał, że się do niego dobierzesz.
Tarcza, którą białowłosy wcześniej wykreował rozpadła się na milion kawałków. Alex nie miał już sił na dalszą walkę. Usiadł na ziemi, aby choć chwilę odpocząć. 
- Mam dość - jęknął, łapiąc oddech. - To nic nie daje. Nadal nie mam szans.
- Cóż, tak nagle nie staniesz się o wiele silniejszy. - Na słowa Sana, białowłosy zmarszczył brwi. Doskonale o tym wiedział. A dodatkowo nie zapowiadało się, aby chociaż trochę polepszył się w walce. Zamiast tego czuł się poobijany i wyczerpany wszystkim. Potrzebował odpoczynku.
- Co, jak Yuri w rzeczywistości nie jest taki silny? - zadał pytanie, ni do siebie, ni do rozmówcy. W końcu, nie wiedzieli właściwie nic o możliwym przeciwniku. Oprócz oczywiście jego żywiołu. Chociaż to ich nie zaskoczy.
- Jak opanujesz to, co ćwiczymy, wtedy będziesz od niego lepszy. Jeśli będziesz przygotowany na trudniejsze rzeczy to z łatwiejszymi bez problemu sobie poradzisz.
Alexander westchnął. Czy San zawsze musi tak twardo stąpać po ziemi? Nie pozwoli się nawet użalać nad sobą! Białowłosy położył się na ziemi. Chciał tutaj umrzeć. Blondyn na szczęście nie zmuszał go do dalszej pracy, najwyraźniej pozwalając mu na chwilę przerwy. Ostatecznie Alex tego dnia już nie trenował. Przesiedział resztę ćwiczeń na ziemi, obserwując szkolącego umiejętności Sana. Blondynowi, w odróżnieniu do drugiego ucznia, szło naprawdę dobrze.  
Wrócili do pokoju późno. Alexander był ciekaw, jak wygląda świat na zewnątrz. Właściwie to zatęsknił za widokiem miasta, w którym mieszkał. Zastanawiał się, czy spadł już śnieg. Chciałby go zobaczyć.
Po szybkim prysznicu, obolały po treningu Alex, od razu położył się do łóżka. Na nadejście snu nie musiał długo czekać. Kiedy tylko jego głowa znalazła się na poduszce, zasnął niemal od razu.
***
- Dzisiaj odpuszczę sobie trening - odparł białowłosy zaraz po śniadaniu. - Znajomy przesłał mi notatki z lekcji i przydałoby się, żebym je ogarnął - wyjaśnił. - Do zobaczenia później!
Alexander wrócił do pokoju. Wyciągnął zeszyt i zaczął przepisywać co ważniejsze informacje. Po kilku minutach strasznie się tym znudził. Musiał jednak wszystko nadrobić. Zdawał sobie jednak sprawę, że kiedy już będzie wolny i wróci do szkoły, będzie miał cholerne zaległości. Walony Peterson i jego głupie pomysły.
Białowłosy męczył się nad matematyką. Lubił ten przedmiot, ale sprawiał mu on małe problemy. Dodawaj, odejmij, pomnóż, podziel. Nie, nie przez zero! Przez zero się nie da, idioto! Alexander przygryzł długopis. Nie potrafił dojść do odpowiedniego wyniku. Zaczynało go to powoli irytować. W takim tempie, nigdy nie zrobi wszystkich prac domowych. 
- Cholera jasna - syknął niezadowolony, zamykając książkę. Czas na chwilę przerwy. Zaczął więc bezsensownie przeglądać telefon. Rebecca od kilku dni nie dawała znaku życia. Alex wyjątkowo się o nią martwił. Zwykle kobieta męczyła go wiadomościami. Nagła cisza z jej strony nie podobała mu się jeszcze bardziej. Rozmyślając nad nietypowym milczeniem mentorki, usłyszał dziwny dźwięk. Podniósł głowę znad urządzenia i zamarł w bezruchu. Spiął się, patrząc w stronę drzwi. Czy to możliwe, że San już wracał? Wtedy białowłosy zrozumiał, że ktoś majstruje przy zamku. To nie mógł być w końcu blondyn. ponieważ w końcu nikt nie włamywałby się do swojego własnego pokoju. 
Alexander stał cicho z krzesła i podszedł do drzwi. Niespodziewanie otworzył je, chcąc złapać winowajcę na gorącym uczynku. 
- W czym mogę pomóc? - zapytał pewnym głosem, mierząc wzrokiem kucającego jeszcze na ziemi Yuriego. W ręku trzymał wytrych. Twarz chłopaka natychmiast poczerwieniała. Jak poparzony odskoczył do tyłu. 
- Chciałem sprawdzić, czy jesteście na treningu... - wyjaśnił zmieszany. Uczeń może jest silny i straszny z powodu swojego żywiołu. Ale równocześnie jest też idiotą.
- Mogłeś zapukać - odparł Alexander spokojnie. Uniósł brwi, czekając na dalsze tłumaczenia chłopaka. - Wystarczyłoby w zupełności.
Białowłosego zastanawiała jedna rzecz. Peterson należał do osób, która ostrożnie planowała kolejne posunięcia. Mężczyzna nigdy nie zgodziłby się na taką samowolkę Yuri'ego. Może uczeń chciał zaimponować nauczycielowi? Właściwie Alexander zdał sobie sprawę, że dawno nie widział nienawidzącego ich członka Bractwa. Czyżby możliwe, że Petersona nie było, a jego uczeń postanowił działać na własną rękę? Alex postanowił to sprawdzić. W końcu, nie miał nic do stracenia.
- Trochę nudno, jak mentor jest poza bazą, nie? - Białowłosy uśmiechnął się złośliwie, opierając się o framugę drzwi.
- Kto ci powiedział, że jest na misji?! - Yuri podniósł się na równe nogi, nie kryjąc zdziwienia. - Myślałem, że to było ściśle tajne.
Absolutnie jest idiotą. Nieobecność Petersona to najlepsza wiadomość, jaką Alexander mógł usłyszeć. Jego uczeń najwyraźniej zrozumiał, że to on zdradził tajemnicę mentora. Zrzucił wrogie spojrzenie wyprostowanemu dumnie białowłosemu. Bez słowa odszedł. Nie dość, że wygadał się o misji nauczyciela, to jego włam skończył się porażką. 
Właściwie, czego Yuri mógł poszukiwać? Może szukał sposobu, aby przypodobywać się Petersonowi? Albo chciał dowiedzieć się czegokolwiek na temat możliwych przeciwników? Powód pozostawał dla Alexandra nieznany, ale nie miało to znaczenia. Plan nie wyszedł, a białowłosy zyskał cenną informację. Wystarczyło jedynie poczekać na powrót Sana. Alex nie mógł się doczekać, aż opowie blondynowi o niespodziewanych odwiedzinach. Nie chciał jednak opuszczać pokoju. W końcu - Yuri zawsze mógłby wpaść na kolejny genialny pomysł. Nigdy nic nie wiadomo. 
Alexander powrócił do lekcji, ale był zbyt podekscytowany, żeby się skupić. Bazgrał po zeszytach, tworząc wątpliwej jakości sztukę. Ostatecznie nie skończył przepisywać notatek z niczego. Będzie musiał przy tym jeszcze trochę posiedzieć. Nie, żeby to mu specjalnie przeszkadzało. Teraz, kiedy Petersona nie ma i pewnie szybko nie wróci, nie mają aż tak wielu powodów do zmartwień. Może nawet Yuri powstrzyma się od prowokacji do ataków? Chociaż z tym nie mieli pewności - chłopak jest nieprzewidywalny. A nawet szalony. 
San powrócił do pokoju jakieś dwie godziny później. Szybko zauważył zmianę w zachowaniu Alexandra.
- Coś się stało? - zapytał, odkładając rzeczy na łóżko. Uniósł pytająco brwi, nie spuszczając wzorku z białowłosego.
 - Słuchaj tego - zaczął Alexander. Opowiedział szczegółowo o całym zajściu. Blondyn przez ten czas milczał, co chwilę kiwając głową. 
- Więc Petersona nie ma? - upewnił się San, podsumowując relację białowłosego.
- Zdaje się, że tak - potwierdził Alex. Nie życzył nikomu źle, ale nie zapłakałby, gdyby mężczyźnie coś się stało. Niech szybko nie wraca. Nie zatęsknię

San?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz