Uważnie śledził wzrokiem walczącą dwójkę. Alexandrowi szło lepiej niż przypuszczał; dobrze sobie radził z odwracaniem uwagi, więc San mógł spokojnie wypatrywać dobrego momentu do ataku. Korzystał też z okazji i dobrze przyglądał się technice walki, jaką posługiwał się Yuri. Rosjanin częściej atakował z bliska aniżeli z większego dystansu, co nieco zdziwiło Koreańczyka. Spodziewał się, że chłopak postanowi trzymać ich na pewną odległość, ale ten walczył prawie jakby usiłował przywalić Alexowi prosto z pięści. Może chciał się nimi zabawić? Istniała na to szansa. Szczerze mówiąc gdyby San natrafił na nie najgorszego przeciwnika i miałby siły oraz chęci, również postanowiłby urozmaicić walkę, nawet jeśli wiązałoby się to z nakładaniem pewnych ograniczeń i utrudnień. W końcu wtedy byłoby ciekawiej.
Widząc, jak Yuri upada, zerwał się niczym poparzony. Używając swojej mocy w niemal oka mgnieniu znalazł się tuż za chłopakiem. Wyciągnął rękę w celu dotknięcia go.
– Ha, nie tak prędko! – zawołał wtem Yuri.
Zareagował, do tego szybciej niż San się spodziewał. Położył się nagle i machnął ręką, tworząc strugę kwasu, która poleciała wprost na blondyna. Koreańczyk odskoczył gwałtownie, zasłonił się rękawem. Cofnął się o parę metrów, możliwie jak najszybciej zdjął bluzę, którą miał na sobie i rzucił na podłogę.
– Aish! – syknął pod nosem.
Spojrzał na przedramię. Miał szczęście, ponieważ jedynie kilka drobnych kropel dosięgnęło skóry. Mało brakowało. Gdyby bardziej oberwał zrobiłoby się naprawdę nieciekawie.
Trzeba tę walkę jak najszybciej zakończyć.
– Wow, wreszcie dołączyłeś – usłyszał.
Podniósł wzrok na Yuriego, który zdążył już się podnieść. Chłopak strzepnął z dłoni brud, uśmiechając się złośliwie.
– Myślałem, że będę musiał sam do ciebie podejść – rzekł tym swoim wywyższającym się tonem.
San nie odpowiedział; jakoś nie miał na to siły. Jedynie westchnął ciężko, prostując się. Popatrzył na stojącego trochę dalej Alexandra. Białowłosy posłał mu spojrzenie, proszące o możliwie jak najszybsze zakończenie pojedynku – musiał już mieć zdecydowanie dość, nawet jeśli bili się naprawdę krótko. San przyjrzał mu się uważnie, chwilę później ponownie westchnął. No dobra, zajmę się nim. Miał zrobić to trochę potajemnie, by ujawnić jak najmniej, ale wygląda na to, że chyba jednak przyda się szybka zagrywka.
Yuri najwyraźniej stracił zainteresowanie Alexem, bowiem nawet na moment nie przenosząc na niego wzroku wybił się i ruszył pędem w stronę Sana.
– Nie myśl sobie, że masz taryfę ulgową! – zawołał.
W dłoni zaczął tworzyć kulę kwasu, z każdą sekundą był coraz bliżej. San jednak nie ruszał się, nawet nie przyjął pozycji gotowej do uniku. Po prostu stał zwyczajnie, jakby przygotowany był do śmierci. Yuri nie zareagował na to konkretnie, jedynie szerzej się uśmiechnął. Wykonał następny krok.
Poczuł jak nagle traci styczność z podłożem, a nim się obejrzał, całkiem oderwał się od niego i zaczął się unosić coraz wyżej. Odruchowo usunął kulę kwasu, nie wiedząc, co się dzieje.
– Co jest? – zapytał w pewnej panice.
Zaczął wymachiwać kończynami, zapewne w nadziei, że w ten sposób będzie mógł się przemieścić. Niestety nie dawało to żadnych efektów. Spuścił wzrok na podłogę, która była coraz dalej, i dalej, gdy nagle kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Odwrócił głowę, otworzył szeroko oczy.
San pędził na niego z zadziwiającą prędkością; wyglądało to jakby spadał w bok. Nim Rosjanin zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, blondyn niczym burza wpadł na niego z butami i zabrał ze sobą wprost na ścianę. Gdy był już blisko zawisł w miejscu, pozostawiając chłopaka, który pod wpływem uderzenia zatrzymał się dopiero na płaszczyźnie, a następnie spadł na podłogę.
Po całej sali rozległ się niezbyt przyjemny dźwięk. San zgrabnie wylądował na podłożu. Spojrzał na Alexa, który oglądał to wszystko w pewnym szoku. Białowłosy podszedł od leżącego na ziemi półprzytomnego Yuriego, zmierzył go uważnie wzrokiem. Rosjanin wyglądał jakby wszelkie siły go opuściły.
– Ha, boli, co? – zawołał wtem Alex, uśmiechając się złośliwie.
San również podszedł bliżej i przyjrzał się leżącemu.
– Wybacz, chciałem to jak najszybciej zakończyć – rzekł zadziwiająco zimnym tonem, gdy tamten na niego spojrzał. – W ostatniej chwili nieco zablokowałem pęd, żebyś czasem się nie połamał ani umarł, ale pewnie i tak boli, co? Mam nadzieję, że sam dasz radę dojść do pielęgniarki – rzucił. – Nie chcę nieść przegranego.
Yuriego wyraźnie zabolała wypowiedź Sana, ponieważ zmarszczył brwi, a oczy błysnęły furią.
– Zajebię cię! – wycedził przez zęby.
Próbował się podnieść, lecz Koreańczyk zaraz pokrzyżował mu plany. Jedno dotknięcie i Rosjanin został przybity grawitacją do podłogi, nie mogąc podnieść nawet małego palca u ręki. Chłopak skrzywił się z bólu, ledwo odwrócił głowę na bok, by móc widzieć stojącego nad nim Sana.
– Yaaa, co to za słownictwo wobec starszego? – rzucił poważnie blondyn, krzyżując ręce na piersi. – Gdybyśmy byli w Korei, teraz bym ci przyłożył. Nie wierzę, że reszta świata nie ma takiego szacunku do innych. – Kucnął przy nim. – Miło by było, gdybyś zaczął przestrzegać tych zasad. I mam nadzieję, że już więcej nie będzie cię tak ciągnęło do walki z nami, bo następnym razem nie będę się tak ograniczał.
Widząc, że znacznie zwiększona grawitacja nieźle daje popalić Rosjaninowi, postanowił go puścić. Cały czas jednak był gotowy na ewentualny atak z jego strony. Chociaż... gdyby ten znów zaatakował, tylko bardziej by ucierpiał. Może zdawał sobie sprawę, że dalsza walka kompletnie mu się nie opłacała. Raczej nie jest taki głupi. A może?
Alexander?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz