środa, 7 lipca 2021

Od Alexandra cd. Sana

Zgodnie z informacją zdobytą przez wywiad Bractwa, Alexander stawił się na spotkaniu łowców. Były to rutynowe zgromadzenia, które miały na celu zrekrutować nowych członków. Wprawdzie z początku wydawało się to chłopakowi dosyć dziwne i brzmiało, jak marna pułapka, okazało się, że taki nabór naprawdę istniał. 
Na miejsce dotarł sam. Z Sanem i Yurim rozstał się już wcześniej. W końcu nie mogli się tam pojawić o jednym czasie. To byłoby zbyt podejrzane. Alexander doskonale wiedział, że nawet przez chwilę nie mogą dać pokazać po sobie, że się znają. Kiedy znalazł się w grupie głównie młodych osób, powstrzymał się, aby nie rozejrzeć się wokoło. Musiał po prostu zaufać swoim towarzyszom. Cała trójka wiedziała, co ma robić.  
Spotkanie rozpoczęło się niedługo później. Według Alexa zebrało się tutaj naprawdę wiele osób. Przyjął to z niemałym niesmakiem. Nie sądził, że liczba ich wrogów jest tak pokaźna. Do tego tak szybko rosła!
Na centrum polskiego placu wyszedł rosły mężczyzna. Jego twarz zakrywała biała maska. Alexander zastanawiał się, czy właśnie ma przyjemność na własne oczy zobaczyć przywódcę łowców. Po chwili zwątpił w tę teorię. Tak ważna osobistość nie pojawiłaby się osobiście. Nie zaryzykowałaby tyle. Prawdopodobnie. No, ale mimo wszystko - Alex domyślał się, że stojący naprzeciw niego mężczyzna zdecydowanie należy do elity.  
- Me serce raduje się na widok tak wielu nowych twarzy - zaczął przemowę. Jego głos był głęboki, zdecydowanie miał dar do przemów. Alexander uznał, że mocną stroną mężczyzny jest niewątpliwie charyzma. 
Łowca zaczął krótko opowiadać o idei mordowania smoków. Alex zaczął słuchać z mniejszym entuzjazmem, chociaż nie dał tego po sobie poznać. W końcu, nie uważał się za krwiożerczą bestię, za którą uważali go zgromadzeni tutaj kandydaci. Wszystkie te bujdy opowiadane przez mężczyznę nie miały żadnego odzwierciedlenia w rzeczywistości. W gruncie rzeczy, smoki pragnęły żyć w ciszy i spokoju. Przynajmniej większość z nich. Łowca zaś ciągnął historię o tym, jak wielkie gady zagrażają ludzkości i tylko czekają na zamach stanu. 
Po dosyć długiej przemowie, która z każdym słowem irytowała Alexandra coraz bardziej, zostały rozdane formularze. Spojrzałem na kartkę papieru. Należało na nią wpisać po prostu dane osobowe, takie jak imię, nazwisko czy wiek. Po drugiej stronie znajdowała się duża rubryka, podpisana jako "doświadczenie". Według wyjaśnień łowcy należało tam wpisać na przykład możliwe spotkanie ze smokami czy powód chęci dołączenia do organizacji. 
Alex zawahał się już przy pierwszej linijce. Nie mógł przecież tam wpisać swojego prawdziwego imienia. Niewiele myśląc nabazgrał szybkie "Sasha". Kiedyś słyszał, że to skrót od "Alexander". Wydawało mu się to banalne, ale w tym momencie nic lepszego nie przychodziło mu do głowy. W miejscu nazwiska wpisał "Li", równie nieskomplikowanie. Obawiał się, że jeśli w tym punkcie poniosłaby go fantazja, w przyszłości mógłby mieć niemały kłopot. W końcu znając jego szczęście, zapomniałby o tym, co napisał chwilę po oddaniu kartki. 
W doświadczeniu jednak nazmyślał. Znaczy się, trochę zainspirował się własną historią. Dopisał, że przez smoki został sierotą i szuka zemsty z tego powodu. Naprawdę nie potrafił wymyślić niczego bardziej kreatywnego. 
Kiedy Alexander skończył wpisywać przypadkowe rzeczy do formularza, w końcu rozejrzał się po zgromadzonych. Zdał sobie sprawę, że wiele osób wykruszyło się od samego początku. Czyżby inspirująca przemowa o zabijaniu smoków zniechęciła potencjalnych kandydatów? Gdyby Alex mógł odejść, najpewniej też by ro zrobił. Wiedział jednak, że misja, w której bierze udział jest niezwykle ważna i nie mógł z niej zrezygnować. Nawet, jeśli nie przepadał za Bractwem i tak dalej, chciał oczyścić swoje imię. Musieli zdobyć dowody na zbrodnie Petersona. 
Formularze zostały zebrane przez zamaskowanych strażników. Wtedy też prowadzący podzielił wszystkich na grupy. Właściwie nie zastosował żadnego określonego kryterium. Po prostu, tak jak kandydaci stali, do takich zespołów się dostali. Alexander z niezadowoleniem zdał sobie sprawę, że nie jest w tej samej grupie, co San czy nawet Yuri. Od tego momentu mógł liczyć jedynie na siebie. 
***
Alex wraz ze swoim zespołem, liczącym koło dziesięciu osób, zostali zaprowadzeni do dosyć dużego budynku. Zdaniem Alexandra przypominał on jakąś szkołę czy schronisko dla bezdomnych. W środku właściwie wyglądało jak jakiś przytułek. Wszystkie grupy zostały zakwaterowane w różnych skrzydłach. Pokoje, w których mieli spać przez najbliższe dni mieściły po trzy osoby. Alex z niemałym niesmakiem przyjął do wiadomości  to, że będzie musiał dzielić z kimś sypialnię. Dodatkowo łazienki znajdowały się na korytarzu! 
Łowcy-przewodnicy kazali się zadomowić i odpocząć, aby rano stawić się rano na apelu. Alexandrowi średnio podobał się pomysł wstania tak wcześnie. Musiał się jednak przystosować do panujących tutaj warunków. Postanowił nie wychodzić poza szereg i sprawiać problemów. Jeszcze. 
Został obudzony o poranku. Rozejrzał się po pokoju. Nie zdążył poznać swoich współlokatorów. Nie miał nawet zamiaru się z nimi bratać. 
Zgodnie z poleceniem łowców, Alexander znalazł w pobliskiej szafie wymagany uniform, który założył. Ubiór był trochę za duży. Podobną będą zmuszeni nosić podobne ubrania na każdą oficjalną misję. 
Na sali treningowej znajdowali się wszyscy zgromadzeni kandydaci. Przynajmniej tak sądził Alex, ponieważ w tłumie rozpoznał Sana i Yuriego. Mimowolnie poczuł ulgę na ich widok. Cieszył się, że nic im nie jest. W końcu byli na terenie wroga. Tutaj nigdy nic nie wiadomo. Cudem było to, że jeszcze nie zostali odkryci. 
Kolejny zamaskowany łowca wstąpił na środek. Dopiero teraz Alexander dojrzał stających za nim uzbrojonych ludzi. Musieli być to starsi członkowie organizacji. 
- Dziękuję, że jesteście! - zaczął mężczyzna. Alex stwierdził, że nie jest to ta sama osoba z wczoraj. Ich głosy różniły się. 
Przemawiający łowca kolejno zaczął wyczytywać nazwiska z formularzy. Wywołane osoby zostawały przydzielane do nowego nauczyciela. Wydało się to Alexandrowi logiczne. Podobnie było w Bractwie. Młodzi rekruci łatwiej wdrażali się w świat smoków wprowadzani przez doświadczonych mentorów. Wśród łowców musiało być podobnie. 
Kiedy Alex usłyszał swoje wymyślone imię i nazwisko zareagował niemal natychmiastowo. Wyszedł poza grupę zgromadzonych i poszedł do mężczyzny, który równie wystąpił z szeregu.
Mentor, którego imienia chłopak jeszcze nie zdążył poznać, był wysokim i rosłym mężczyzną. Przy nim Alexander wyglądał jak dziecko. Nauczyciel poważnym wzrokiem przejechał po swoim uczniu. Wyglądał na zawiedzionego. Alexowi w żaden sposób to jednak nie przeszkadzało. Cieszył się nawet, że kolejny raz nie trafiła mu się zrzędliwa staruszka. Obawiał się, że z jego szczęściem zostałby przydzielony właśnie do takiej. 
Po krótkim przedstawieniu się, okazało się, że nowy mentor nazywa się Darius. Jest wieloletnim i szanowanym członkiem łowców. Alexander chyba pożałował wcześniejszej radości na taki przydział. W końcu, Rebecca może zachowywała się upierdliwie, ale potrafiła go zrozumieć. Z Dariusem prawdopodobnie nie będzie tak łatwo. Wyglądał na wymagającego. A Alex doskonale zdawał sobie sprawę ze swojego lenistwa.

San? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz