San zawsze przykładał dużą uwagę do treningów. Alexander już nieraz przekonał się o tym na własnej skórze. Nawet jeśli drugi chłopak nie wkładał dużo siły w ataki, rudowłosy musiał być ciągle skupiony, aby nie oberwać. Udawanie bólu przychodziło mu bez trudności, ale stawało się uciążliwe. Z tego też powodu w końcu naprawdę zaczął się starać.
Początkowo chciał wykorzystać tę okazję wyłącznie po to, aby zwyczajnie porozmawiać z Sanem na osobności. Niestety, widocznie nie było im to zdane. Znowu. Zgromadzenie gapiów i Elise skutecznie utrudniali wymianę informacji. Właściwie Alexander nie miał nic ciekawego do powiedzenia. Przez ostatni czas nie dowiedział się właściwie niczego. Liczył jednak na Sana, który zwykle szybciej i lepiej odnajdował się w sytuacji. Alex miał więc nadzieję, że chociaż on coś odkrył. W Yuriego zaś nie wierzył wcale. Ten chłopak widocznie ledwo wiedział, na czym polega ich misja.
Kolejny raz chłopak zamyślił się, co poskutkowało szybkim oberwaniem kijem. Nie bolało bardzo, jednak dalej było to nieprzyjemne uczucie. Alexander więc powrócił myślami do treningu. Z każdą kolejną próbą wychodziło mu to lepiej. Oczywiście, wyrwanie przedmiotu Sanowi wiązało się z wieloma trudnościami. Za każdym razem chłopak nie ułatwiał sprawy.
Ruchy Sana były cały czas obserwowane czujnym okiem Elise. Wydawało się, że dziewczyna nie spuszcza z niego spojrzenia. Gdyby cokolwiek poważnego stało się Alexandrowi, byłaby gotowa sama stanąć do boju. Z tego powodu Alex czuł się odrobinę niezręcznie.
Po kilku kolejnych próbach rudowłosy powoli opadał z sił. Treningi nie należały do jego mocnych stron. Wiedzieli o tym zarówno on, jak i San, który już nieraz przekonali się o lenistwie chłopaka. Alexander miał już wnosić prośbę o przerwę, kiedy usłyszał krzyk z drugiego końca sali.
- Też chcę potrenować!
Alex odwrócił głowę w stronę hałasu. Zobaczył kogoś, kogo wolał nie widzieć. Yuri. Rudowłosy zmarszczył brwi. Czy ten chłopak nie potrafi chociaż udawać? San nie bez powodu kreował Samuela na budzącą postrach osobę. Ten szalony Rusek kompletnie nie potrafił uszanować jego planu. Nawet, jeśli wcześniej został stłuczony przez niego na kwaśne jabłko.
Bez słowa Yuri podbiegł do stojących młodzieńców. Alexander powstrzymał się przed zmarszczeniem brwi. Co on planuje? Już przecież oberwał od Sana wystarczająco mocno, czyżby planował powtórkę z wydarzeń? Jeśli wtedy, na poważnie przed publiką nie dał rady, teraz tym bardziej nie miał szans.
Nie mówiąc nic więcej, Yuri podbiegł to wyższego chłopaka i wyciągnął rękę w kierunku kija. Wyglądało na to, że pragnął przećwiczyć ten sam ruch, który do tej pory trenował Alex. San nie wydawał się być zainteresowany. Kiedy tylko Rosjanin się zbliżył, oberwał podłużnym przedmiotem. Zgiął się w pasie, ledwo utrzymując równowagę.
- Coś jeszcze? - San uniósł brwi. Wpatrywał się w pokonanego Yuriego pozbawionym większych emocji wzrokiem. Wystarczyło, że wypowiedział dwa słowa, a cała wpatrujący się w tę sytuację młodzież, odwróciła spojrzenie. Nerwowo zajmując się czymś innym, jakby w obawie, że zaraz skończą tak samo.
Jedynie Elise nieprzerwanie mierzyła Sana wrogim wzrokiem.
- Mówiłam, że jest brutalny, powinieneś uważać! - szepnęła w stronę Alexandra. - Wystarczy, przerwij ten trening, nim coś ci się stanie.
Alex przewrócił oczami. Nie chciał jej słuchać, ale czuł, że długo nie wytrzyma. Właściwie, trening miał być jedynie pretekstem. Niestety jego plany zostały pokrzyżowane, więc nie widział dalszego sensu ćwiczeń. Oczywiście był wdzięczny Sanowi za poświęcony czas. Mimo wszystko dowiedział się nowych rzeczy, które będzie mógł zastosować w przyszłości. Alexander bez swoich lodowych mocy czuł się jak bez ręki. Nie mogąc korzystać z wrodzonych smoczych umiejętności, miał wrażenie, że niczego nie potrafi. Jego potencjał walki wręcz właściwie nie istniał, nie mówiąc o stosowaniu jakichkolwiek broni. Wcześniejsza obrona kijem opierała się głównie na szczęściu. Dobrze więc było się dowiedzieć, jak poradzić sobie z przeciwnikami. Zdaniem Alexa, San stanowił zdecydowanie najlepsze źródło informacji, jeśli chodzi o pojedynki. Nauczył go więcej, niż Rebecca i Darius razem wzięci.
Yuri w końcu się wyprostował. Jednocześnie mruczał coś niezrozumiałego pod nosem. Zarówno San, jak i Alexander przestali zwracać na niego uwagę. Bez słowa porozumienia, odsunęli się od chłopaka i wrócili do wcześniejszych zajęć. Znaczy się. Alex przez chwilowe rozproszenie stracił resztki motywacji.
- Dzięki, Samuel - powiedział pośpiesznie. - Już wszystko rozumiem.
San uniósł brwi. Pokiwał jednak głową, przybierając trochę znudzoną minę.
- Twoja decyzja.
Krótkie wzruszenie ramion i wyższy chłopak odwrócił się. Zaczął się kierować w stronę wyjścia. Bez słowa Alexander również ruszył w tamtym kierunku. Elise dorównała mu kroku.
- W końcu poszedłeś po rozum do głowy - prychnęła. - Lubisz igrać z niebezpieczeństwem, co?
- Żebyś wiedziała - zaśmiał się Alexander. W tamtym momencie przypomniał sobie, co tutaj robi. To dopiero mógł nazwać balansowaniem na granicy ryzyka.
Ruszyli w przeciwnym kierunku od Sana. Wtedy Alex zatrzymał się nagle, ponieważ wpadł na pewien pomysł.
- Chyba zapomniałem bluzy, wrócę po nią - rzucił, odwracając się od dziewczyny.
- Czy mam na ciebie poczekać? - zapytała. Przekrzywiła głowę, a w jej spojrzeniu rudowłosy dostrzegł zaskoczenie. Miał nadzieję, że Elise nie zauważyła, że wcale nie brał ze sobą niczego.
- Już późno, wróć do pokoju, spotkamy się jutro, dobranoc!
Nie czekał na odpowiedź. Od razu skierował się w stronę sali gimnastycznej. Ominął jednak pomieszczenie, szybkim krokiem ruszając dalej. Na końcu długiego korytarza udało mu się dogonić Sana.
- Myślałem, że nigdy się już jej nie pozbędę, wybacz - zaśmiał się na przywitanie, stając obok drugiego chłopaka. - Co powiesz na kawę albo coś zimnego?
Kiwnięciem głowy wskazał na stojący na uboczu automat. Było to dosyć ustronne miejsce. O tej porze wszyscy siedzieli w swoich pokojach lub przebywali na sali do treningów. Korzystając więc z okazji, póki nikt w końcu im nie przeszkadzał, Alexander usiadł na ławce.
- To co ciekawego słychać? Jak czujesz się przed finałami? - zapytał, zakładając nogę na nogę. Bokiem odwrócił się do automatu, poszukując czegoś dobrego do picia. Nie chciał od razu zadawać żadnych podejrzanych pytań. Miało to wyglądać, jak najzwyklejsza rozmowa. Nigdy nie wiadomo, czy łowcy nie mają podsłuchów również na korytarzu.
San?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz