Trzymał kciuki za Sana. Chociaż doskonale wiedział, że przyjaciel był świetnym wojownikiem, jego aktualny przeciwnik, Norwin, nie miał gorszych umiejętności. Wręcz przeciwnie, każdy ruch chłopaka przepełniony został brutalnością. Alexander czasem nawet nie potrafił patrzeć na walkę. Mrużył oczy przy bardziej agresywnych momentach. Z ulgą odetchnął dopiero wtedy, kiedy San zwyciężył. Niestety, zarówno on, jak i Norwin nie wyszli z tego bez szwanku. Rudowłosy z niepokojem oglądał, jak obydwoje są zabierani do medyka. Alex miał nadzieję, że nic poważnego im się nie stało. Przynajmniej Sanowi.
Rudowłosy już wstał, aby opuścić salę, kiedy jeden z tych ważniejszych łowców stanął pośrodku ringu. Głośnym chrząknięciem zwrócił na siebie uwagę.
- Turniej dobiegł ku końcowi. Wyniki są jasne chyba wszystkim. - Jego głos zabrzmiał doniośle. - Gratuluję każdemu, kto zdołał dotrwać do drugiego etapu. Osiągnięcie tego pułapu umożliwiło wam wzięcie udziału w kolejnym szkoleniu, które czeka na was już w przyszłym tygodniu.
Na wieść o kolejnym treningu Alexander poczuł mimowolne dreszcze. Czy naprawdę nie może liczyć na odrobinę spokoju? Martwił się również o Sana. Nie wiedział, czy chłopak do tego czasu stanie na nogi.
- Zaplanowane jest szkolenie w terenie. Już niedługo przekonamy się, jak poradzicie sobie w starciu ze smokami - powiedział dość tajemniczo. - Resztę objaśnią wasi mentorzy. Teraz, wracajcie do pokojów.
Alex kolejny raz poczuł nieprzyjemne uczucie w żołądku. Ze smokami? Faktycznie przygotowywał się, że pewnego dnia będzie musiał zmierzyć się z jakimś pobratymcem, ale nie sądził, że nadejdzie to tak szybko. Nie czuł się na to gotowy! Jeśli to kolejny test, prawdopodobnie go obleje.
Darius czekał już na niego pod pokojem. Zmierzył go wrogim spojrzeniem. Zapowiada się wspaniale.
- W czym mogę pomóc? - zapytał Alexander, starając się zabrzmieć jak najbardziej miło.
Mentor zmarszczył brwi, najpewniej odbierając te słowa jako prowokację.
- Od poniedziałku rozpocznie się trening w terenie, tak jak już wspomniano. Główny cel: tropienie - odparł bez większego entuzjazmu. - Coś, jak gra w podchody. Kto pierwszy dotrze do celu, wygrywa.
Ciężar spadł Alexowi z serca. Czyli nie zapowiadało się, że zostanie zmuszony do walki z prawdziwym smokiem. Jednak łowcy mają trochę oleju w głowie!
- Do tego czasu skupimy się na treningach zręcznościowych - dodał, już odchodząc. - Dobrze, żebyś był chociaż w połowie tak zwinny jak Samuel...
Darius na szczęście nie męczył go dłużej. Oddalił się, mrucząc coś do siebie. Alexander odprowadził go wzrokiem. Na korytarzu został sam. Postanowił więc skorzystać z okazji i sprawdzić, co słychać u Sana. Chciał się przekonać, czy na pewno nic poważnego mu się nie stało. Dodatkowo, musiał mu przekazać, że niedługo czekał na nich nowy trening. Znowu.
Odczekał, aż z pomieszczenia wyjdzie pielęgniarka. Minęła chwila, nim zdecydował się wejść do gabinetu.
San leżał na jednym z łóżek. Pierwsze, co zauważył była opaska znajdująca się na twarzy chłopaka.
- Nie straciłeś oka, prawda? - Z ust Alexa padło pytanie, które właściwie średnio przemyślał.
- Na szczęście nie. Czeka mnie tylko kilka dni noszenia tego - odpowiedział. Mówiąc to, wskazał palcem na opaskę.
Alexander usiadł na pobliskim łóżku. Było zadziwiająco miękkie. Wygodniejsze od tego, na którym przystało mu tutaj spać.
- Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz. W końcu, za kilka dni czeka nas kolejne emocjonujące wyzwanie.
- Kolejne?
San uniósł brwi w pytającym geście. Alex właściwie domyślał się, że nikt nie przekazał mu żadnej informacji. Zaczął więc od wyjaśnień.
- Następny cudowny pomysł. Chcą sprawdzić nasze umiejętności tropienia czy coś w tym guście - opowiadał. - Dokładnie nie wiem, czego będą od nas oczekiwać, ale zapowiada się męcząco.
Zaraz po tym zaczęli omawiać, jak taki trening mógłby wyglądać. Alexander wyraził szczerą obawę wobec walk z prawdziwymi smokami. Ostatecznie doszli do wniosku, że raczej nie pozwoliliby im stoczyć takiego pojedynku na samym początku szkolenia. Po dłuższej rozmowie zrobiło się już dosyć późno, więc Alex pożegnał się i wrócił do swojego pokoju. Czuł, że kolejne dni będą ciężkie.
Nie inaczej. Tydzień spędził na treningach. Darius prawdopodobnie wziął sobie za punkt honoru podniesienie umiejętności Alexandra w szybkim czasie. Rudowłosy nie miał nawet okazji, aby porozmawiać z Sanem. Oczywiście kilka razy udało im się minąć na korytarzu. Chłopak cały czas nosił opaskę. Z tego powodu wszyscy inni kandydaci trzymali się od niego z daleka. Bardziej niż zwykle.
***
Nastał w końcu dzień treningu w terenie. Wszyscy zostali obudzeni w środku nocy. Alex wraz z innymi aspirującymi łowcami znaleźli się pośrodku lasu. Otaczały ich gęste drzewa, przez które przebijało się ledwo postrzegane światło księżyca. Otoczenie w żaden sposób nie wydawało się być przyjazne.
Grupka młodzieży stała w centrum niewielkiej polany. Wszyscy z niepokojem rozmawiali o zaistniałej sytuacji. Gwar przerwało pojawienie się łowców. Jeden z ubranych w garnitur mężczyzn wyszedł na środek.
- Witajcie! Cieszę się, że tak wielu z was zaliczyło wyzwanie związane z turniejem. Dzisiaj czeka was coś całkowicie nowego. - Na słowa zamaskowanego łowcy Alexandra przeszedł dreszcz. - Po całym terenie lasu porozrzucane zostały wskazówki. Waszym zadaniem jest rozpoznanie typu smoka oraz kierunku, w którym się udał. Idąc wzdłuż śladów dotrzecie do pewnego celu, co będzie równoznaczne z ukończeniem zadania. Pamiętajcie jednak, że im głębiej w las, tym wyzwania będą trudniejsze. Powodzenia!
Już miał odchodzić, kiedy nagle zatrzymał się i ponownie odwrócił w naszym kierunku.
- Dozwolona jest praca w grupach! Współpraca to ważna umiejętność, pamiętajcie!
Wraz z jego słowami wszyscy automatycznie rozdzielili się na mniejsze grupki. Tylko niektórzy pozostali w pojedynkę. Jedną z takich osób był San. Mimo tego, wielu innych kandydatów nie spuszczało z niego wzroku. Doskonale wiedzieli, że dołączenie do niego zapewniłoby im zwycięstwo. Sam Alexander miał ochotę z nim współpracować, ale wyszedłby jedynie na kolejnego desperata. Z tego powodu zaproponował Elise wspólne dochodzenie. Kątem oka dostrzegł, że do Sana również ktoś dołączył. To pewnie ten znajomy, o którym wspomniał.
- To od czego zaczynamy? - Podekscytowany głos dziewczyny sprowadził Alexandra na ziemię. Chłopak rozejrzał się. Inne grupki już udały się na poszukiwania. San także. Może później uda nam się spotkać?
- W tamtym kierunku poszło najmniej osób - stwierdził po chwili namysłu. - Tam chodźmy.
Elise zgodziła się bez większych problemów. Entuzjastycznie ruszyła za Alexem.
- Myślisz, że naszykowali dla nas prawdziwe smoki? - zapytała, kiedy oddalili się już od reszty.
- Wątpię. Raczej nie są tak szaleni - odparł. Nie wiedział, czy właściwie pociesza siebie, czy dziewczynę.
- A jakby nie? Myślisz, że pokonałbyś takiego gada? - Mówiąc to, dziewczyna wymachiwała dłońmi, imitując walkę.
- Nie, umarłbym na miejscu, zero szans.
- Przesadzasz - prychnęła. Wydawało się, że chciała by coś jeszcze powiedzieć, jednak nagle zatrzymała się w półkroku i spojrzała w górę. - Patrz!
Alexander podniósł wzrok. Wśród gałęzi nad nimi zaplątane zostało pokaźnych wielkości jasne pióro.
- Czy to pierwsza wskazówka?! - Elise zaczęła skakać w miejscu ze zniecierpliwienia. - Udało nam się coś znaleźć?!
- To całkiem możliwe - przyznał Alex. Pierwszy raz uznał, że dziewczyna do czegokolwiek się przydała. Jak się okazało, jest całkiem spostrzegawcza.
- Smoki mają pióra? Naprawdę? Nigdy o tym nie słyszałam. - Z jej ust ciągle padały pytania. Rudowłosy w tym czasie wspiął się na drzewo, aby ściągnąć przedmiot.
- Niektóre mają - odpowiedział, zeskakując na ziemię. - Podobno.
Przez chwilę sam zaczął się zastanawiać, czy kiedykolwiek widział smoka z pierzastymi skrzydłami. Niemal uderzył się ręką w czoło, kiedy zdał sobie sprawę, że sam takie posiada.
Elise odebrała pióro i zaczęła z fascynacją go oglądać.
- Jest ogromne! Wyobrażasz sobie jakich rozmiarów musiał być ten gad? - mówiła, a słowa z jej ust padały niemal na jednym wdechu. - To jakiś typ ptasi, jak myślisz?
Alexander nie mógł się powstrzymać przed cichym śmiechem.
- Co cię tak śmieszy?!
- Obawiam się, że taki nie istnieje - powiedział, przez chichot. - Wydaje mi się, że pióra może posiadać każdy z rodzajów.
- Nie wiedziałam, że tak dużo wiesz o smokach. - Jej głos spoważniał. - Patrząc na ciebie, jeszcze wiele muszę się douczyć...
Rozmawiali jeszcze przez długą chwilę. Wspólnie próbowali odgadnąć, do jakiego typu mogło należeć to pióro.
W pewnym momencie, Alexander niespodziewanie potknął się. Spojrzał pod nogi. W ziemi widniał głęboko wybity smoczy ślad. Rudowłosy zmarszczył brwi na ten widok. Amatorska robota. Elise zaś wydawała się być podekscytowana tym odkryciem.
- Zmierzamy w dobrym kierunku! - zawołała radośnie.
San?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz