Nagły szelest wyrwał Alexandra z zamyślenia. Zatrzymał się nagle i zaczął nasłuchiwać. Ktoś się zbliżał. Elise od razu zauważyła reakcję chłopaka. Podeszła do niego, przyjmując pozycję gotową do ataku. Dźwięk stawał się głośniejszy. Z każdym słyszanym krokiem Alex czuł większy niepokój. Stres minął w momencie, kiedy wśród gałęzi i liści drzew dostrzegłem znajomą twarz.
- Samuel? - zapytał niepewnie, mrużąc oczy, aby upewnić się, że na pewno dobrze widzi. Wspomniany chłopak odwrócił głowę w ich kierunku. Alexander dostrzegł, że chłopak również odetchnął z ulgą. Zaczął iść w stronę rudowłosego, ale zatrzymał się w momencie, kiedy drogę zastąpiła Elise. Wydawało się, że dziewczyna nie cieszy się na widok Sana.
- Huh, co ty tu robisz? - prychnęła, mierząc go wzrokiem. Zaplotła ręce na piersi w geście wyczekującym na odpowiedź.
- No ciekawe, co ja, rekrut bractwa łowców, mogę robić w lesie w środku nocy. - Sen podobnie skrzyżował ręce. - Cieszę się, że niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, po co tu w ogóle przyszli. Mniejsza konkurencja.
Cisza. Alexander niemal czuł, jak atmosfera gęstnieje. Elise zdawała się być o krok od wybuchu. Chłopak postanowił więc załagodzić sytuację.
- Jak już tu jesteśmy razem - wtrącił, stając pomiędzy dwójką - to może wspólnie kontynuujmy poszukiwania?
- Niech ci będzie. - Z ust Sana padła pozbawiona emocji odpowiedź.
Elise nie wyglądała na szczęśliwą. Mruknęła coś pod nosem i ruszyła przed siebie. Co chwilę jednak oglądała się, rzucając nieprzyjemne spojrzenie w kierunku Samuela. Przez cały ten czas Alexander uśmiechał się niezręcznie. W tym momencie chciałby zgubić dziewczynę i zyskać czas na rozmowę z drugim smokiem, ale nie mógł jej tak po prostu zostawić.
Nie wiedząc, co mógłby zrobić, aby polepszyć sytuację, postanowił przerwać nieprzyjemną ciszę.
- Samuel - zwrócił się do wyższego chłopaka. - Czy nie współpracowałeś z jak mu tam... No, tym gadatliwym chłopakiem?
- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.
Odpowiedź padła niemal natychmiast. Alex powstrzymał śmieć. Jego rozbawienie dostrzegła jednak Elise, która spojrzała na niego z miną "co cię tak śmieszy".
- Znalazłeś już coś? - Dziewczyna zatrzymała się, zerkając w stronę Samuela. - Skoro już z nami jesteś, miło by było, gdybyś wniósł coś do naszej dziewczyny.
- My znaleźliśmy pióro - wtrącił szybko Alexander. Mówiąc to, wyciągnął wspomniany przedmiot. Podał go Sanowi, aby ten mógł się przyjrzeć. Chłopak zbliżył pióro do twarzy. Przejechał po nim dłonią.
- Ja kierowałem się tropem łusek - powiedział, oddając znalezisko Alexandrowi. - Na moje oko smok nie jest duży, to pióro również może należeć do niego.
- Wcześniej natrafiliśmy też na ślad - przypomniał sobie rudowłosy. - Masz rację, faktycznie nie należał do największego osobnika.
Rozmowa na temat smoka ciągnęła się przez dłuższą chwilę. San i Alex wymieniali się zdobytymi informacjami, gdybając na temat gada.
- Może to jakiś typ powietrzny? - zasugerował rudowłosy. - Patrząc na rozmiary, na pewno jest zwinny.
Elisa nie odezwała się słowem. Szła przodem, widocznie tracąc cały wcześniejszy entuzjazm. Już na pierwszy rzut oka nie trudno było zauważyć, że nie podoba się jej obecność Sana. Rzucała jedynie zazdrosne spojrzenie, później odwracając dumnie głowę.
Nagle Alexander usłyszał trzask. Odskoczył gwałtownie, oczekując nagłego ataku. Nic takiego nie nadeszło. Spojrzał w stronę Elise. Jedna z jej nóg stała się niewidoczna - całkowicie zniknęła w niespodziewanie pojawionej się dziurze. Nim Alex zdążył zareagować, San wyskoczył do przodu i złapał dziewczynę za ramię, ciągnąc w swoim kierunku. Brakowało kilku sekund, a kandydatka na łowcę całkowicie wpadłaby do pułapki.
- Nic ci się nie stało? - Alexander podszedł do dziewczyny. Kątem oka spojrzał w dół dziury. Na samym dnie znajdowały się drewniane kolce. - Czy to w ogóle legalne?!
Rudowłosy spodziewał się, że droga miała być niełatwa. Nie myślał jednak, że łowcy naprawdę przyszykowali coś, co mogło zagrozić życiu uczniów. To lekkie przegięcie.
Elise z trudem łapała oddech. Jej oczy były wielkie z przerażenia. Cały czas ściskała dłoń Sana. Chłopak odsunął się nieznacznie.
- Uratowałeś mnie... - wysapała po chwili. Głos dziewczyny brzmiał całkowicie do niej nie podobnie. Zdawał się być dziwnie łagodny. - Ja... dziękuję. - Ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło.
San dopiero po minucie uwolnił się z uścisku. Wolnym krokiem podszedł do dziury. Liściasta siatka odsłoniła wypełnione kolcami ciemne dno. Jeszcze chwila, a dziewczyna skończyłaby naprawdę źle.
- Im głębiej w las, tym niebezpieczniej. A więc to mieli na myśli - odparł, przyglądając się pułapce.
- Więc od teraz trzeba się mieć na baczności? - zapytał zmartwiony i zniechęcony Alexander. - Co niby ma symbolizować na dziura? Wątpię, by smoki były aż tak brutalne - ostatnie zdanie dodał ściszonym głosem, zerkając na Sana.
- Te zimnokrwiste gady nie cofną się przed niczym! - Elise otrząsnęła się z pierwszego szoku. Najwyraźniej przerażenie zastąpił gniew. Przełknęła ślinę na widok zaostrzonych kolców. Później przeniosła wzrok na Sana. Alex nie dostrzegł w tym spojrzeniu typowej dla niej wrogości. Pojawiły się zaś dziwne, niespotkane do tej pory rudowłosemu iskierki. Kiedy San również skierował głowę w jej kierunku, Elise odwróciła swoją, śmiejąc się niepewnie. Alexandrowi wydało się to naprawdę dziwne.
Samuel schylił się nad dziurą, z której wyciągnął pewien zaostrzony przedmiot.
- Czy to szpon? - zapytał rudowłosy, przyglądając się znalezisku. - Wygląda niezwykle realistycznie.
- Raczej jest prawdziwy - wywnioskował San. Schował ślad do kieszeni.
Rudowłosy kątem oka zerknął na dalej siedząca na ziemi dziewczynę. Poczuł nieprzyjemny dreszcz. Zdał sobie sprawę, że w przyszłości ich relacja może się nieprzyjemnie skomplikować. W końcu - jej zależy na zastaniu jednym z najlepszych łowców. To czyni ich wrogami.
Po głowie rudowłosego w tamtym momencie chodziło zbyt wiele różnych myśli. Gdyby San nie uratował Elise, tak naprawdę pozbyliby się przyszłego problemu. Alexander jednak nie potrafił wyobrazić sobie, że coś naprawdę mogłoby się jej stać. Fakt, bywała irytująca i chłopak często robił wszystko, aby unikać dziewczyny, tak naprawdę nie chciał jej krzywdy. Może ta odrobina życzliwości ze strony Sana przyniesie im korzyści w przyszłości? Przynajmniej taką Alex miał nadzieję.
- Jesteś gotowa do dalszej drogi? - zapytał, podchodząc do dziewczyny. Podał jej dłoń. Elise uniosła głowę. Złapała Alexandra za rękę, ale miała problem ze wstaniem. Ledwo udało mu się ją utrzymać. Pokonali kilka kroków, a z ostatnim z nich dziewczyna syknęła z bólu.
- Chyba podczas upadku zrobiłam coś sobie w nogę... - powiedziała cicho, wbijając wzrok w ziemię. - Przepraszam, nie wiem, czy dam radę iść dalej sama...
San?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz