Po niezwykle stresujących odwiedzinach w archiwum Alexander z trudem łapał oddech. W momencie, kiedy do pomieszczenia wszedł łowca, czuł, że zaraz zostaną odkryci i cały plan zakończy się fiaskiem. Ledwo cokolwiek udało im się odkryć, a już zdążyli się otrzeć o takie ryzyko.
Alex próbując przybrać kamienną twarz, skierował się w stronę swojego pokoju. Nie mógł przestać myśleć o tym, co się stało. Miał wrażenie, że dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak niebezpieczna jest ich misja. Zaczął się zastanawiać, na co właściwie się pisał. Westchnął głośno, przypominając sobie, że już raczej nie ma odwrotu. Może nie odkryli jeszcze wystarczająco wiele, ale zdecydowanie wraz z Sanem zaszedł na tyle daleko, że nie opłacałoby się już zawracać. Byli bliżej rozwiązania zagadki, nie mogli więc tak po prostu zapomnieć o całej sprawie z Petersonem.
- Sasha, poczekaj!
Pełen entuzjazmu głos wyrwał chłopaka z zamyślenia. Odwrócił się i zobaczył osobę, której widział w tym momencie nie chciał. Yuriego.
- Już po wyzwaniu? - zagadnął Alexander, zwalniając krok, aby Rusek mógł do niego dołączyć.
- Przed chwilą skończyliśmy - pochwalił się dumnie Yuri. - Bez większych problemów dotarliśmy do celu in odgadliśmy typ smoka. Po drodze nawet uratowaliśmy nawet jakiegoś wiszącego w sieci nieszczęśnika!
- Niesamowite.
Oschły ton Alexandra nie ostudził zapału Yuriego, który chwilę później zaczął streszczać całą wyprawę, tak, jakby rudowłosego to chociaż trochę interesowało. Wspominał całe podchody, odnalezione poszlaki i świetne chwile, jakie spędził z nowymi przyjaciółmi.
- Przypadkiem nie zapomniałeś, co tutaj robimy? - mruknął ściszonym głosem, wcześniej upewniając się, czy nikogo nie ma w pobliżu.
Yuri przybrał obrażoną minę, jakby wytknięcie Alexa szczerze go obraziło.
- Staram się! - odparł oburzony. - Wiem tyle samo, co wy!
Widząc podejście Ruska, Alexander miał ochotę podzielić się z nim informacjami, jakie niedawno odkrył z Sanem. Ugryzł się jednak w język. Może lepiej, żeby nie dowiadywał się o tym wszystkim od niego.
Pociągnął więc bezsensowną rozmowę aż do momentu, w którym młodzieńcy znaleźli się pod pokojem Alexandra. Tam rudowłosy pożegnał się i zagłębił się w głąb pomieszczenia. Współlokatorzy również wrócili. Chłopak przyjął tę wiadomość bez entuzjazmu. Próbując unikać kontaktu wzrokowego, po szybkim skorzystaniu z łazienki i wzięciu prysznica, zagrzebał się pod grubą kołdrą i poszedł spać. Miał dosyć tego dnia. Był niesamowicie zmęczony.
Alexandra obudziło poruszenie. Niechętnie otworzył oczy i podniósł się z łóżka. Niemrawo rozejrzał się po pokoju, próbując rozeznać się w sytuacji. Z posłyszanych urwanych zdań wyłapał kilka słów - "nowe zajęcia", "pokazanie broni", "nie mogę się doczekać".
Mrucząc nerwowo pod nosem, Alex udał się do łazienki. Nie podobało mu się to, że został wyrwany tak wcześnie z łóżka. I to po tak ciężkim dniu! Chłopak zastanawiał się, skąd jego współlokatorzy mieli w sobie tyle entuzjazmu.
- Sasha, poczekaj!
Pełen entuzjazmu głos wyrwał chłopaka z zamyślenia. Odwrócił się i zobaczył osobę, której widział w tym momencie nie chciał. Yuriego.
- Już po wyzwaniu? - zagadnął Alexander, zwalniając krok, aby Rusek mógł do niego dołączyć.
- Przed chwilą skończyliśmy - pochwalił się dumnie Yuri. - Bez większych problemów dotarliśmy do celu in odgadliśmy typ smoka. Po drodze nawet uratowaliśmy nawet jakiegoś wiszącego w sieci nieszczęśnika!
- Niesamowite.
Oschły ton Alexandra nie ostudził zapału Yuriego, który chwilę później zaczął streszczać całą wyprawę, tak, jakby rudowłosego to chociaż trochę interesowało. Wspominał całe podchody, odnalezione poszlaki i świetne chwile, jakie spędził z nowymi przyjaciółmi.
- Przypadkiem nie zapomniałeś, co tutaj robimy? - mruknął ściszonym głosem, wcześniej upewniając się, czy nikogo nie ma w pobliżu.
Yuri przybrał obrażoną minę, jakby wytknięcie Alexa szczerze go obraziło.
- Staram się! - odparł oburzony. - Wiem tyle samo, co wy!
Widząc podejście Ruska, Alexander miał ochotę podzielić się z nim informacjami, jakie niedawno odkrył z Sanem. Ugryzł się jednak w język. Może lepiej, żeby nie dowiadywał się o tym wszystkim od niego.
Pociągnął więc bezsensowną rozmowę aż do momentu, w którym młodzieńcy znaleźli się pod pokojem Alexandra. Tam rudowłosy pożegnał się i zagłębił się w głąb pomieszczenia. Współlokatorzy również wrócili. Chłopak przyjął tę wiadomość bez entuzjazmu. Próbując unikać kontaktu wzrokowego, po szybkim skorzystaniu z łazienki i wzięciu prysznica, zagrzebał się pod grubą kołdrą i poszedł spać. Miał dosyć tego dnia. Był niesamowicie zmęczony.
Alexandra obudziło poruszenie. Niechętnie otworzył oczy i podniósł się z łóżka. Niemrawo rozejrzał się po pokoju, próbując rozeznać się w sytuacji. Z posłyszanych urwanych zdań wyłapał kilka słów - "nowe zajęcia", "pokazanie broni", "nie mogę się doczekać".
Mrucząc nerwowo pod nosem, Alex udał się do łazienki. Nie podobało mu się to, że został wyrwany tak wcześnie z łóżka. I to po tak ciężkim dniu! Chłopak zastanawiał się, skąd jego współlokatorzy mieli w sobie tyle entuzjazmu.
Z niewesołą miną zebrał się z innymi kandydatami na głównej sali. Większość wyglądała na naprawdę podekscytowaną nadchodzącymi zajęciami. Alex w żaden sposób nie podzielał tego zaangażowania. Ze znudzonym wyrazem twarzy obserwował innych.
Pierwszego wypatrzył Yuriego. Nie było to trudne. Chłopak górował nad pokaźnym haremem fanów czy innych przyjaciół. W kontraście do niego - San stał na uboczu, opierając się o ścianę i wsłuchując się w wykład znajdującego się obok jakiegoś młodzieńca. Niedaleko obok nich Alexander zauważył Elise. Uznał to za dziwne. Dziewczyna zwykle robiła wszystko, aby odnaleźć "Sashę". Najwyraźniej straciła obiekt zainteresowania. Alexowi to nie przeszkadzało. Trochę spokoju chociaż.
Na salę wszedł wysoki mężczyzna. Głośnym kaszlnięciem zwrócił na siebie uwagę widowni. W momencie, kiedy zebrani spojrzeli w jego kierunku, łowca zaczął przemowę.
- Nadszedł czas, aby zapoznać was z bronią, jaką posługujemy się do walki ze smokami - zaczął mężczyzna. - Na dzisiejszym pokazie zobaczycie, czym będziecie walczyć w przyszłości.
Kończąc wypowiedź, do sali wmaszerowała grupa łowców. W przeróżnych futerałach odłożyli na rozłożone stoły tajemnicze przedmioty. Po otworzeniu skrzyneczek, oczom kandydatów okazały się różnego rodzaju bronie.
Wszelkie miecze, łuki, włócznie czy nawet zbroje. Cały arsenał zachwycał wszystkich zebranych. Nawet Alexander, który szczerze nie interesował się takimi bzdetami - nie mógł się oprzeć przed rzuceniem okiem na przedmioty.
Przejechał dłonią po jednym z ostrzy. Było chłodne i gładkie.
- Wspaniały, nie? - zagadnął jeden z łowców, zdejmując miecz ze stojaka, aby podać go Alexandrowi.
- Tak, myślę, że jest w porządku - odpowiedział rudowłosy, przybierając kamienną twarz. - Nieszczególnie się na tym znam.
- Pozwól więc, że ci opowiem. - Z twarzy mężczyzny nie znikał uśmiech. Wydawał się jeszcze bardziej podekscytowany pokazem niż młodzi kandydaci. - To moja pierwsza broń, jaką dostałem po zostanie łowcą - pochwalił się. - Ostrze to specjalnie przygotowane smocze łuski, a rękojeść jest z najprawdziwsze skóry. Czujesz te wypustki?
Alexander nagle zastygł. Powstrzymał nadchodzące mdłości. Nie spodziewał się, że łowcy byli zdolni do czegoś takiego. Pośpiesznie dołożył miecz na miejsce i powstrzymał chęć umycia dłoni.
- Z-z łusek? - zająknął się rudowłosy. Wciąż miał nadzieję, że się tylko przesłyszał.
- Wiadomo! Dzięki temu miecz jest znacznie ostrzejszy! - Łowca potwierdził najgorsze przypuszczenia Alexa. - Po skończonym treningu sam taki dostaniesz, mówię ci!
Alexander uśmiechnął się niemrawie i pokiwał głową. Odszedł bez słowa. Nie miał już zamiaru podchodzić do żadnego ze stoisk. Wszystkie te przedmioty zostały wykonane w tak barbarzyński sposób. Nie mógł nawet na nie patrzeć. Wydawało mu się to być zbyt makabryczne. Smoki, które skończyły w ten sposób najpewniej należały do Bractwa. Może nawet kiedyś mijali się gdzieś na korytarzu? Alexander nawet nie chciał o tym myśleć.
Odnalazł Elise. Dziewczyna w żaden sposób nie wydawała się zniesmaczona materiałem, z którego wykonano bronie. Wesoło wymachiwała kataną czy ważyła w dłoni fikuśny łuk. Kiedy zobaczyła rudowłosego, rozpromieniła się jeszcze bardziej.
- Sasha! Dawno się nie widzieliśmy - przywitała się, podchodząc bliżej. W dłoniach dalej dzierżyła dziwnie wyglądający sierp. Alex mógł przysiąc, że przypominało mu to smocze szpony. - Gdzie Sam? - zapytała całkowicie niespodziewanie. - Chciałabym mu to pokazać - mówiąc to, przysunęła broń do twarzy rudowłosego. - Wspaniale wygląda, prawda?
- Niezwykle - odpowiedział, odsuwając się delikatnie. - Nie wiem, gdzie jest Sam. Dlaczego miałbym w ogóle to wiedzieć?
Elise otworzyła usta, ale nie powiedziała nic. Najpewniej przez chwilę nawet nie miała pojęcia, dlaczego o to zapytała.
- Po prostu wydawało mi się, że wcześniej widziałam was razem... - wyjaśniła cicho.
Alexander przekrzywił głowę. Wydało mu się to naprawdę dziwne - w końcu dzisiaj nawet nie rozmawiał z Sanem. Poczuł się niepewnie na myśl o tym, że Elise mogłaby cokolwiek podejrzewać. Obiecał sobie, że teraz będzie trochę ostrożniejszy. Może dziewczyna nie jest taka głupia, na jaką wygląda?
- A jak twoja noga?
Chłopak szybko zmienił temat. Oddalił się też od prezentowanych w pobliżu broni. Obrzydliwe.
- Już mogę chodzić, ale dalej trochę boli z każdym krokiem - powiedziała, jednocześnie wskazując na ranę. - Mam nadzieję, że szybko się...
Przerwała. Alexander spojrzał na nią pytająco. Dopiero po chwili poczuł, że ktoś za nim stoi. Odwrócił się pośpiesznie. Na szczęście to był San.
- O wilku mowa. - Uśmiechnął się w jego kierunku. - Elise cię szukała, prawda? - Pytanie zwrócił w stronę dziewczyny, która słysząc jego słowa zrobiła się czerwona. Niepewnie wbiła wzrok w ziemię. Jej dłonie zacisnęły się na trzymanej broni.
- Cz-cześć, Sam... - przywitała się cicho, nawet nie patrząc w jego kierunku. Alexandrowi wydało się to jeszcze dziwniejsze. Nie miał pojęcia, co wstąpiło dziewczynę. Nigdy się tak nie zachowywała.
Pierwszego wypatrzył Yuriego. Nie było to trudne. Chłopak górował nad pokaźnym haremem fanów czy innych przyjaciół. W kontraście do niego - San stał na uboczu, opierając się o ścianę i wsłuchując się w wykład znajdującego się obok jakiegoś młodzieńca. Niedaleko obok nich Alexander zauważył Elise. Uznał to za dziwne. Dziewczyna zwykle robiła wszystko, aby odnaleźć "Sashę". Najwyraźniej straciła obiekt zainteresowania. Alexowi to nie przeszkadzało. Trochę spokoju chociaż.
Na salę wszedł wysoki mężczyzna. Głośnym kaszlnięciem zwrócił na siebie uwagę widowni. W momencie, kiedy zebrani spojrzeli w jego kierunku, łowca zaczął przemowę.
- Nadszedł czas, aby zapoznać was z bronią, jaką posługujemy się do walki ze smokami - zaczął mężczyzna. - Na dzisiejszym pokazie zobaczycie, czym będziecie walczyć w przyszłości.
Kończąc wypowiedź, do sali wmaszerowała grupa łowców. W przeróżnych futerałach odłożyli na rozłożone stoły tajemnicze przedmioty. Po otworzeniu skrzyneczek, oczom kandydatów okazały się różnego rodzaju bronie.
Wszelkie miecze, łuki, włócznie czy nawet zbroje. Cały arsenał zachwycał wszystkich zebranych. Nawet Alexander, który szczerze nie interesował się takimi bzdetami - nie mógł się oprzeć przed rzuceniem okiem na przedmioty.
Przejechał dłonią po jednym z ostrzy. Było chłodne i gładkie.
- Wspaniały, nie? - zagadnął jeden z łowców, zdejmując miecz ze stojaka, aby podać go Alexandrowi.
- Tak, myślę, że jest w porządku - odpowiedział rudowłosy, przybierając kamienną twarz. - Nieszczególnie się na tym znam.
- Pozwól więc, że ci opowiem. - Z twarzy mężczyzny nie znikał uśmiech. Wydawał się jeszcze bardziej podekscytowany pokazem niż młodzi kandydaci. - To moja pierwsza broń, jaką dostałem po zostanie łowcą - pochwalił się. - Ostrze to specjalnie przygotowane smocze łuski, a rękojeść jest z najprawdziwsze skóry. Czujesz te wypustki?
Alexander nagle zastygł. Powstrzymał nadchodzące mdłości. Nie spodziewał się, że łowcy byli zdolni do czegoś takiego. Pośpiesznie dołożył miecz na miejsce i powstrzymał chęć umycia dłoni.
- Z-z łusek? - zająknął się rudowłosy. Wciąż miał nadzieję, że się tylko przesłyszał.
- Wiadomo! Dzięki temu miecz jest znacznie ostrzejszy! - Łowca potwierdził najgorsze przypuszczenia Alexa. - Po skończonym treningu sam taki dostaniesz, mówię ci!
Alexander uśmiechnął się niemrawie i pokiwał głową. Odszedł bez słowa. Nie miał już zamiaru podchodzić do żadnego ze stoisk. Wszystkie te przedmioty zostały wykonane w tak barbarzyński sposób. Nie mógł nawet na nie patrzeć. Wydawało mu się to być zbyt makabryczne. Smoki, które skończyły w ten sposób najpewniej należały do Bractwa. Może nawet kiedyś mijali się gdzieś na korytarzu? Alexander nawet nie chciał o tym myśleć.
Odnalazł Elise. Dziewczyna w żaden sposób nie wydawała się zniesmaczona materiałem, z którego wykonano bronie. Wesoło wymachiwała kataną czy ważyła w dłoni fikuśny łuk. Kiedy zobaczyła rudowłosego, rozpromieniła się jeszcze bardziej.
- Sasha! Dawno się nie widzieliśmy - przywitała się, podchodząc bliżej. W dłoniach dalej dzierżyła dziwnie wyglądający sierp. Alex mógł przysiąc, że przypominało mu to smocze szpony. - Gdzie Sam? - zapytała całkowicie niespodziewanie. - Chciałabym mu to pokazać - mówiąc to, przysunęła broń do twarzy rudowłosego. - Wspaniale wygląda, prawda?
- Niezwykle - odpowiedział, odsuwając się delikatnie. - Nie wiem, gdzie jest Sam. Dlaczego miałbym w ogóle to wiedzieć?
Elise otworzyła usta, ale nie powiedziała nic. Najpewniej przez chwilę nawet nie miała pojęcia, dlaczego o to zapytała.
- Po prostu wydawało mi się, że wcześniej widziałam was razem... - wyjaśniła cicho.
Alexander przekrzywił głowę. Wydało mu się to naprawdę dziwne - w końcu dzisiaj nawet nie rozmawiał z Sanem. Poczuł się niepewnie na myśl o tym, że Elise mogłaby cokolwiek podejrzewać. Obiecał sobie, że teraz będzie trochę ostrożniejszy. Może dziewczyna nie jest taka głupia, na jaką wygląda?
- A jak twoja noga?
Chłopak szybko zmienił temat. Oddalił się też od prezentowanych w pobliżu broni. Obrzydliwe.
- Już mogę chodzić, ale dalej trochę boli z każdym krokiem - powiedziała, jednocześnie wskazując na ranę. - Mam nadzieję, że szybko się...
Przerwała. Alexander spojrzał na nią pytająco. Dopiero po chwili poczuł, że ktoś za nim stoi. Odwrócił się pośpiesznie. Na szczęście to był San.
- O wilku mowa. - Uśmiechnął się w jego kierunku. - Elise cię szukała, prawda? - Pytanie zwrócił w stronę dziewczyny, która słysząc jego słowa zrobiła się czerwona. Niepewnie wbiła wzrok w ziemię. Jej dłonie zacisnęły się na trzymanej broni.
- Cz-cześć, Sam... - przywitała się cicho, nawet nie patrząc w jego kierunku. Alexandrowi wydało się to jeszcze dziwniejsze. Nie miał pojęcia, co wstąpiło dziewczynę. Nigdy się tak nie zachowywała.
San?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz