środa, 16 lutego 2022

Od Alexandra cd. Sana

Wśród wszystkich kadetów starających się o zostanie łowcami rozeszła się długo wyczekiwana wieść. Nadeszły wyniki egzaminu teoretycznego. Alexander poczuł dreszcze na samą myśl o tym, że niedługo dowie się czy zdał, czy jednak zawalił po całości. Był dobrej myśli, ale nie miał pewności, co do swojej wiedzy. W szkole nigdy nie radził sobie dobrze, a sprawdziany zdawał jedynie dzięki poprawkom i litości nauczycieli. 
Teraz sytuacja była zgoła inna. Musiał zaliczyć, aby ich misja mogła toczyć się dalej. Nawet nie mógł sobie wyobrazić tego wstydu, kiedy zostałby wyrzucony z kursu na łowcę ze względu na głupi test, w którym sprawdzano wiedzę na temat smoków. Jego mentorka nie wybaczyłaby mu tego do końca życia.
Z sercem na ramieniu więc, Alex zbliżył się do ściśniętej grupy zgromadzonej pod korkową tablicą. Ze względu na swoją drobną posturę nie dał rady przepchnąć się przez tłum. Początkowo stał wyłącznie z boku, wytężając wzrok, aby cokolwiek zobaczyć i dowiedzieć się, czy udało mu się zdać. 
Dopiero po długiej, pełnej niepewności chwili, udało mu się dostać pod tablicę. Chwilę zajęło mu wyszukanie swojego nazwiska. Znalazł je pod koniec listy, ale jak się okazało - nie miał najgorszego wyniku. I co najlepsze! Zaliczył!
- ZDAŁEM! JA ZDAŁEM! O MATKO, ZDAŁEM!
Alexander wykrzykiwał swoją radość, nie zważając na zgromadzonych kadetów. Czuł rozpierającą go pozytywną energię. Chyba pierwszy raz w życiu. Mimo wszystko, miał nieprzyjemne ważenie, że definitywnie to obleje. Uczył się długo i włożył w to wiele zachodu, ale znając swoje szczęście, obawiał się, że do zdania zabraknie mu punktu. Szczęście sprzyjało mu chyba po raz pierwszy w życiu. Z ulgą i niedowierzaniem spoglądał na swoje nazwisko, całkowicie ignorując gratulacje składne przez Elise. Jedynie ciągle powtarzał proste "Zdałem, zdałem, ja zdałem". 
Odzyskując odrobinę świadomości i przyzwoitości, ponownie spojrzał na listę. Był ciekawy, jak poszło Sanowi. Nie czuł nawet odrobiny zaskoczenia widząc go na pierwszym miejscu, gdzie chłopak osiągnął maksymalną ilość punktów. Odwrócił się z chęcią pogratulowania mu, kiedy wśród zgromadzonych wybuchła konwersacja na temat zdawalności egzaminu. Okazało się, że oblała wyłącznie jedna osoba. Był nią nie kto inny, jak Yuri. 
Alexander powstrzymał śmiech. To nie tak, że życzył chłopakowi źle, ale fakt, że jako jedyny nie zdał, kiedy był właściwie prowadzącym kółka wspólnego uczenia się. Cóż za ironia!
Yuri z przekonaniem wyraził swoje niezadowolenie. Rzucił salwę przekleństw, zerwał ze złością kartkę, którą rzucił o ziemię. Z gniewem skierował się przez korytarz, a za nim ruszyła grupka pocieszających go towarzyszy. 
Alexander odprowadził go wzrokiem. Kiedy Yuri się oddalił, rudowłosy chłopak wraz z Elise odszukali Sana. Wyższy młodzieniec stał pod ścianą i z rozbawieniem oglądał sytuację, która miała przed chwilą miejsce. 
- Dobra robota! - rzucił Alex. Przez chwilę nawet zapomniał o tym, że grają i w oczach kadetów są właściwie sobie obcy. Na szczęście San zachował pozory i jedynie przytaknął na słowa niższego chłopaka. 
Elise nieśmiało zerkała w stronę Samuela. Wydawało się, że miała zamiar coś powiedzieć, ale się bała. Dopiero po wzięciu głębokiego oddechu, zdołała z siebie wydusić:
- Bardzo gratuluję ci tak wspaniałego wyniku... 
Nie zdążyła dokończyć, ponieważ w tym momencie zaalarmowany podnieconymi głosami kadetów, jeden z profesorów wyszedł na korytarz. 
- Już, już! Spokojnie! - uspokoił wszystkich. - Idźcie coś zjeść. Za godzinę widzimy się na apelu specjalnym na sali gimnastycznej. Obecność obowiązkowa!
Na te słowa wszyscy się rozeszli. Większość ruszyła w kierunku stołówki. Elise z niechęcią oddaliła się z Alexandrem, zostawiając Sana z tyłu.  
- Straciłam taką szansę! - jęknęła z niezadowolenia dziewczyna. - Mogliśmy w końcu porozmawiać, a wyszło jak zwykle...
- Będzie jeszcze wiele szans, wierz mi - zapewnił Alexander, posyłając jej uśmiech. 
- Mam taką nadzieję. 
- Specjalny apel - podjął Alex. - Brzmi ciekawie. Jak sądzisz, będzie polegał na omówieniu wyników egzaminów? 
- Po części na pewno - odpowiedziała dziewczyna, ale jej słowa zabrzmiały dosyć tajemniczo. Fakt ten nie uciekł Alexandrowi. 
- Wiesz coś na ten temat? - zapytał zaciekawiony.
- Może trochę - zaśmiała się niezręcznie. Przez chwilę milczała, po czym dodała ściszonym głosem: - mój tata przygotował małą niespodziankę! Oczywiście na moją prośbę!
Alex nie ukrywał swojego zaskoczenia. Dziewczyna zdecydowanie wpadła na jakiś szalony pomysł. Chłopak spoglądał na nią zaciekawiony. 
- Nie mogę się więc doczekać. 
Podtrzymując dalszą rozmowę, dotarli do stołówki. Po zjedzonym posiłku ruszyli na salę gimnastyczną, gdzie miał odbyć się apel. Alexander był ciekawy, co takiego wymyśliła dziewczyna. Miał jednak dziwne wrażenie, że jej pomysł może się źle na nich odpić. W końcu Elise nie była świadoma pochodzenia obydwu młodzieńców. Chwilowa niepewność ogarnęła ciało Alexa. Miał złe przeczucia. 
Na sali zgromadziła się już większa część kadetów. Alexander stanął obok swojej koleżanki. Niedługo później zaczął się apel. 
Zgodnie z przewidywaniami, prowadzący szkolenie pogratulował wszystkim, którzy zdali oraz wyznaczył termin poprawkowy specjalnie dla Yuriego. Mówiąc o młodym Rusku. Chłopak z niedozwoleniem rzucał każdemu wrogie spojrzenie. Alexander nawet to rozumiał. 
Po skończonych sprawach organizacyjnych nadeszła druga część spotkania. Tym razem kazano nam się ustawić w równych szeregach, niemal jak w wojsku. Stałem wyprostowany i obserwowałem, co będą rozkazywać dalej. Dopiero po dokładnym i starannym uszeregowaniu kadetów, jeden z łowców przemówił:
- Dzięki wsparciu naszego patrona - Alexander doskonale wiedział, że chodzi o ojca Elise - mamy dla was niespodziankę. Z okazji tak dobrego wyniku tegorocznych egzaminów, zaprosiliśmy najwybitniejszych ludzi ze świata łowców. 
Na tę słowa do sali wmaszerowała grupka osób. Wraz z ich pojawieniem się, całe pomieszczenie przybrało inną, bardziej złowrogą i pełną napięcia aurę. Alexander odwrócił wzrok, bojąc się nawiązać kontakt wzrokowy z którąkolwiek osobą, która właśnie weszła do sali. 
Tuzin zaopatrzonych w broń, zachowujących poważny wyraz twarzy osób ustawiło się rzędem przed przepełnionymi ekscytacją kadetami. 

<San?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz