sobota, 17 września 2022

Od Alexandra cd. Sana

Z przymrużonymi oczami przeczytał wiadomość od Sana. Przekazane od niego informacje o aktualnym miejscu pobytu były jednocześnie wyjątkowo szczegółowe, jak i skomplikowane. Przynajmniej takie wydały się Alexandrowi, który musiał w powietrzu rozrysować sobie dłonią drogę, którą musi pokonać. Lewo? Schody? Pierwsze piętro? 
Dopiero, kiedy był całkowicie pewien, którędy ma się udać, wysunął głowę z pokoju. W ciszy rozejrzał się, czy nikogo tam nie było. Na szczęście korytarz opustoszał w związku z trwającym przyjęciem. 
Alexander zgodnie z instrukcjami Sana wyszedł na spotkanie z nim. Przemykał się przy zaciemnionych holach, jak tylko najciszej i najszybciej potrafił. W pośpiechu prawie przegapił odpowiedni zakręt. Trochę się zgubił, ale ostatecznie dotarł na miejsce. Sana jednak nie było. 
Alex ciężko łapał powietrze i spoglądał na boki, próbując domyślić się, gdzie mógł się podziać jego towarzysz. Wtedy też usłyszał kroki. Poczuł, jak jego całe ciało zastyga w bezruchu, próbując zlokalizować, skąd nadchodzi prawdopodobne zagrożenie. Był gotowy do ucieczki, kiedy z cienia wyłonił się San. Alexander odetchnął z ulgą. 
Razem podeszli do najbliższych drzwi. Rudowłosy miał już wprawę we włamywaniu się do różnych miejsc. Przyklęknął w pobliżu zamka i zaczął przy nim majstrować. Okazało się, że dziura była niezwykle mała i z trudem przychodziło mu dobranie odpowiedniego kształtu. Męczył się nad tym dłuższą chwilę, ale usilnie starał się ukrywać, że ma z tym małe kłopoty. Ostatecznie udało mu się otworzyć ten przeklęty zamek. Zachował klucz. 
Weszli do środka i zamknęli się od środka, aby nie zaskoczyć się nagłą wizytą właściciela wszystkich rzeczy, które właśnie zaczęli przeglądać. 
- Staraj się odkładać przedmioty tak, żeby nikt nie mógł stwierdzić, że ktoś je dotykał. Nie możemy pozwolić, żeby łowcy nabrali podejrzeń - usłyszał od Sana. Alexander przytaknął w odpowiedzi i zaczął podnosić leżące na półkach przedmioty. Oglądał je ze skupieniem, ale właściwie nie wiedział, czego tak naprawdę ma szukać. Wolał o to zapytać swojego towarzysza, który również niespecjalnie miał pojęcie, czego poszukują. Oprócz tego, że miało to mieć związek z aktualną misją. 
Może przez alkohol Alexander stał się odrobinę bardziej wylewny, niż zwykle. Już niedługo później zaczął marudzić Sanowi, że chciałby jak najszybciej wrócić do domu. Miał dosyć tej sytuacji. Utknęli wśród wrogów i właściwie nie wiedzieli, jakich dowodów jeszcze potrzebowali. Dopiero po krótkiej wymianie zdań przypomniał sobie o broni. Musieli ją zdobyć, a na szczęście wydawało się, że są tego bliżej niż dalej. 
- Ja też chcę wracać, wierz mi - powiedział nagle San. - Najchętniej to bym rzucił to wszystko i poszedł do domu. Ale musimy skończyć tę misję.
Alexander spojrzał w jego kierunku. Nie miał pojęcia, co miał odpowiedzieć. Chęć powrotu do domu Sana pewnie była znacznie mocniejsza od tej, którą on odczuwał. Jego towarzysz miał gdzie wracać. Czekała na niego rodzina. Musiał za nią tęsknić. 
Na Alexa nie czekał nikt. Nawet, jeśli misja się skończy i udowodnią swoją niewinność, nie będzie miał dokąd wracać. Zdał sobie sprawę, że teraz chociaż czymś się zajmował. Balansował między życiem, a śmiercią, narażając życie dla jakiegoś głupiego zadania, ale nie był w tym sam. Kiedy wszystko to się skończy, wróci do zwykłej szarej codzienności. Nudnej szkoły, męczącej pracy i wykańczających treningów. Znowu będzie sam. 
Nie chciał jednak zadręczać Sana swoim nagłym przygnębieniem. Choć złapał się na tym, że dłuższą chwilę wpatrywał się w trzymany teraz w rękach wazon z uschniętymi kwiatami, szybko otrząsnął się z zamyślenia i odłożył przedmiot ponownie na półkę. Pokręcił głową i odwrócił się w kierunku Sana, który właśnie zajmował się przeglądaniem szuflad. 
- Eh, obawiam się, że niczego tutaj nie znajdziemy - westchnął zmarnowany Alexander. - Masz rację, poczekajmy na broń i wiejmy stąd jak najdalej. 
Przed wyjściem upewnili się, że na pewno nie zostawili czegoś podejrzanie przestawionego. Na szczęście wszystko naturalnie zajmowało swoje miejsca. Zgasili światła i cicho wymknęli się na korytarz, gdzie Alex zamknął drzwi na klucz. 
- Sprawdzamy jeszcze jakiś pokój? - zapytał rudowłosy, podnosząc się od zamka. 
- Już późno, niedługo przyjęcie pewnie się skończy - stwierdził San po chwili zastanowienia. - Nie jest to warte ryzyka. Wracajmy. 
- W porządku. I tak jestem już bardzo zmęczony. 
Bez słowa skierowali się w stronę dormitorium przeznaczonemu kandydatom. Już w połowie drogi zaczęli mijać lekko podchmielonych uczestników przyjęcia. Początkowo Alexander odrobinę zdenerwował się na ich widok. Szybko się jednak okazało, że niepotrzebnie. Większość mijanych młodych łowców ledwo kontaktowała ze światem.
San i Alex wtopili się w grupę osób. Teraz chcieli jedynie w spokoju dotrzeć do swoich pokojów. 
- O, tutaj jesteście! 
Znajomy kobiecy głos sprawił, że Alexander poczuł dreszcze. Odwrócił się niechętnie, aby spostrzec podążającą za nimi Elise. 
- Co z wami? Przepadliście na całą noc! - zawołała z wyrzutem, doganiając dwóch młodzieńców. - Cała dobra zabawa was ominęła. 
Alex wymienił szybkie spojrzenie z Sanem. Faktycznie minęło całe przyjęcie, nim oni łaskawie postanowili na nie powrócić. 
- Już tak późno? Musieliśmy stracić rachubę czasu, haha - zaśmiał się Alexander, próbując wymigać się od mało wygodnych pytań. - Ominęło nas coś ciekawego?
- Yuri pod koniec wyzwał jednego z łowców na pojedynek i zjawiskowo przegrał - zaczęła opowiadać dziewczyna. - Szkoda, że tego nie widzieliście!
Alex zerknął na Sana. Ten nie wydawał się być pod wrażeniem. 
- Tego można się po nim spodziewać - stwierdził rudowłosy, lekko wzruszając ramionami. Tak naprawdę trochę żałował, że tego nie widział. - Czy coś jeszcze?
Wtedy dziewczyna przysunęła się trochę bliżej, jakby to, co miała zaraz powiedzieć, było owiane tajemnicą. 
- Jeden z łowców się wygadał - szepnęła. - Podobno zaraz po tych profesjonalnych treningach mają nas zabrać na jakiś egzamin w terenie. Najlepsi z kadetów w trakcie tego wypadu dostaną już własne bronie! Nie mogę się już doczekać!
Mówiąc to, nie mogła powstrzymać się, aby nie spojrzeć na Sana. Nic dziwnego - jeśli ktoś ma otrzymać wyjątkowe narzędzie do walki, chłopak dostałby je w pierwszej kolejności. 
Alexander zaś nie mógł ukryć mimowolnego uśmiechu, który pojawił się na jego ustach. Z nutką ekscytacji pomyślał o tym, że zdobycie broni jest już tak blisko! Sam może jej nie otrzyma, ale Sanowi na pewno się uda! Wtedy będą mogli w końcu wrócić do domu. I nie pojawią się tam z pustymi rękoma!
Po krótkiej wymianie zdań, Alex ponarzekał, że jest zmęczony, więc pożegnał się z Elise i wraz z Sanem skierowali się w stronę męskich sypialni. 
- Może w końcu dopisało nam trochę szczęścia - odparł Alexander, nie kryjąc ulgi. - Powrót może okazać się szybszy, niż sądziliśmy. Trzeba będzie tylko porozmawiać z Yurim - dodał po chwili, już mniej zadowolony. - Zostawienie go tutaj byłoby naprawdę zabawne, ale chyba niestety nie możemy tego zrobić. 
Zaraz po tym Alexander pożegnał się i wrócił do swojego pokoju. Szedł spać z nadzieją, że ten nieszczęsny trening z zawodowymi łowcami skończy się w przeciągu kilku krótkich dni. A dalej może być tylko z górki, prawda?

San?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz