piątek, 28 lipca 2023
Od Alexandra cd. Sana
środa, 22 marca 2023
Od Sana cd. Alexandra
sobota, 4 lutego 2023
Od Alexandra cd. Sana
Czuł się, jakby widział przez mgłę, kiedy próbował odczytać przychodzące wiadomości. Musiał zmrużyć oczy i skupić się wyjątkowo, aby zrozumieć szereg napływających zdań. Niechętnie zapoznał się z ich treścią.
Było wcześnie rano, ale ktoś wpadł na świetny pomysł zwołania spotkania. Alexander jęknął wstając z łóżka. Wszystko go bolało. Miał wrażenie, że nie spał przez ostatnie kilka dni. Pulsujący ucisk w głowie sprawnie utrudniał mu poruszanie się i zwykłe utrzymanie się w pionie.
- Przesadziło się wczoraj, co? - Usłyszał głos swojego współlokatora. Drugi chłopak był w trakcie zakładania koszulki.
- Nie denerwuj mnie nawet - prychnął zdenerwowany Alexander, a zaraz po tym ponownie rzucił się na łóżko. Naprawdę nie miał najmniejszej ochoty wstawać. - Myślisz, że wszyscy muszą iść?
- Obawiam się, że obecność obowiązkowa - zaśmiał się chłopak. - Wstawaj. Nie chcę mieć problemów z tego powodu, że ktoś się spóźni.
Alex mruknął coś niezrozumiałego i w końcu zmotywował się, aby podnieść i ubrać. Będąc w łazience spojrzał w lustro. Wyglądał gorzej niż zwykle. Jego włosy były rozczochrane we wszystkie strony, ubranie pomięte, a podkład zakrywający tatuaż prawie całkowicie zszedł. Alex musiał więc poświęcić chwilę, aby dokładnie go zakryć. I przy okazji pozbyć się ciemnych kręgów pod oczami. Założył też czystą koszulę i spodnie, aby wyglądać choć trochę przyzwoicie. Chociaż i tak, kiedy przeglądał się w lustrze, miał wrażenie, że jest o krok od śmierci.
Wyszedł z pokoju i pełnym kadetów korytarzem ruszył w stronę sali treningowej. Po drodze niestety natknął się na Elise. Ta z kolei wyglądała bardziej żywo niż kiedykolwiek wcześniej. Alexander zaczął się zastanawiać, czy dziewczyna nie czerpie ona energii z nieszczęścia innych. Z pulsującymi skroniami chłopak wszedł na sale.
A tam nie było wcale ciszej. Wszyscy narzekali. Sam Alex nawet trochę się im nie dziwił. Po wczorajszej imprezie mało kto wyglądał jakby był gotowy na niespodziewany trening.
W tłumie ledwo żywych osób Alexander wypatrzył Sana. Wiedział, że chłopak nic nie pił, ale wydawał się być równie zmęczony, co wszyscy inni zgromadzeni.
Niedługo później rozpoczął się apel. Z początku Alex nawet nie słuchał. Miał nadzieję, że przewodniczący szybko skończy swoją przemowę, odbębnią jakiś trening i wróci spać. Niestety, wraz z kolejnymi słowami łowcy, chłopak zaczął się coraz bardziej denerwować. Zamarł w momencie, kiedy padł cel ich wczesnego zwołania na salę:
- Przed wami zadanie. Wśród was ukrył się szpieg. Macie go znaleźć i unieszkodliwić.
Alexander przełknął ślinę i powstrzymał się, aby spojrzeć w kierunku Sana. Miał wrażenie, że wcześniejsze zmęczenie i kac w jednej chwili zniknęły. Teraz zachowanie przytomności umysłu było kwestią przetrwania.
Wśród zgromadzonych przeszedł głos wzburzenia oraz niedowierzenia.
- Czy to zwykłe ćwiczenia? - padło pełne wątpliwości pytanie. Alexander miał nadzieję, że usłyszy pozytywną odpowiedź. Niestety taka nie była.
- To prawdziwa sytuacja.
Alex ledwo powstrzymywał się od tego, aby nie zacząć się trząść z paniki. Powtarzał sobie, że każdy najmniejszy błąd teraz będzie kosztować go życie. Musiał zachować powagę.
Przez cały ten czas chłopak zastanawiał się, kiedy zostali odkryci. Obawiał się, czy to nie przez jego wczorajszą pijacką wycieczkę, która miała miejsce trochę za daleko od akademików. Poczuł ukłucie winy. Czy to przez jego głupotę cała ich misja zaraz legnie w gruzach?
Z zamyślenia chłopak wyrwał się, kiedy usłyszał rozmowę stojących obok niego towarzyszy. Yohan i Elise nie kryli swojego zaskoczenia. Sam Alexander postanowił zabrać w niej udział, aby nie wydawać się bardziej podejrzanym. Chociaż jego głos brzmiał naprawdę niepewnie, miał nadzieję, że wszyscy odbiorą to raczej za niedowierzanie całą sytuacją. Próbował utrzymywać wersję, w której łowcy faktycznie podstawili szpiega. Musieli w to uwierzyć.
- A ty co myślisz, Samuel?
Alexander sam zastanawiał się, o czym myśli San. Chciał z nim porozmawiać. Teraz jednak musiał się przed tym powstrzymać, aby nikt nie zaczął ich podejrzewać.
- Prawdziwy szpieg lub sztuczny, mnie to nie obchodzi. Załatwię, kogo trzeba - odpowiedział San bez chwili wahania. Gdyby nie to, że Alexander wiedział, kim naprawdę jest, sam by mu uwierzył.
- To prawda! - przytaknął Yohan. - Po to tu jesteśmy. Żaden smok nie będzie sobie z nas drwić!
Zaraz po tym pomiędzy rozmówcami zapanowała cisza. Zostali pozostawieni przez wykwalifikowanych łowców i skazani na samych siebie. Teraz mogli liczyć jedynie na nabyte w ciągu szkolenia umiejętności.
Ich opiekunowie, nim wyszli, pozostawili jednak w sali tablice, flamastry, kartki papieru i przyrządy do pisania. Wszystko to miało pomóc w ustaleniu, kto jest szpiegiem.
- To od czego zaczynamy?
Nagle rozległ się głos. Jeden z młodych adeptów stanął wyżej na krześle i tym samym zwrócił na siebie uwagę wszystkich zgromadzonych. Alex zerknął w stronę Sana. Chłopak wpatrywał się w śmiałka spod przymrużonych oczu.
- Może najpierw rozejrzyjmy się i sprawdźmy, czy wszyscy się znamy? - Padła pierwsza propozycja. Miało to sens. Jeśli ktoś był podstawiony, ktoś na pewno zauważy pojawienie się nowej twarzy. Alexander poczuł chwilową ulgę. Niemal od początku pobytu tutaj trzymał się z Elise, Sanem i Yohanem. Będą mogli nawzajem potwierdzić swoje tożsamości.
Na sali pojawiło się małe zamieszanie. Wszyscy zaczęli łączyć się grupki. Po upływie chwili nikt nie stał już sam. Wyglądało na to, że żadna nowa osoba nie pojawiła się wśród kadetów. Jeśli miałby to być ktoś podstawiony, musiał znajdować się w szeregach od samego początku.
Chyba, że naprawdę chodziło o Alexa, Sana czy Yuriego. Wtedy mieli duży problem, ale Alexander nawet nie dopuszczał do siebie takiej wiadomości. Ewentualnie, że odkryto tożsamość Ruska. To nie zdziwiłoby rudowłosego nawet przez chwilę. Może po alkoholu się wygadał?
- Jak mamy rozpoznać szpiega?
- Ktoś ukrywał się między nami tyle czasu?!
Salę przeszyły kolejne zdenerwowane głosy.
- Pozostaje kwestia tego, że wezwano zebranie zaraz po przyjęciu - przemówił chłopak, który dalej stał na krześle. - To znaczy, że łowcy musieli odkryć szpiega właśnie wtedy! Musiało coś się wydarzyć podczas zabawy. Najbardziej podejrzane będą osoby, które nie brały w niej udziału.
Wprawdzie miało to trochę sensu. Nic dziwnego, że ten kandydat zwrócił na to uwagę. Nie był głupi, a to niestety nie sprzyjało sprawie Alexandra. Jeśli tak dalej pójdzie, naprawdę zostaną złapani. Alex nie chciał nawet o tym myśleć. Bał się tego, co by się stało, gdyby trafił w ręce łowców. Zostałby od razu zabity? Torturowany? Więziony?
Pokręcił głową, wyrzucając z głowy wszystkie scenariusze.
- Sasha, wszystko w porządku? - zapytała Elise, podchodząc bliżej. - Jesteś bardziej blady niż zwykle.
- Nie czuję się zbyt dobrze - odparł Alex. Nie było to kłamstwo. Dalej odczuwał skutki wczorajszej imprezy, a dzisiaj na jego bolącą głowę spadły nieoczekiwane problemy.
- Mam nadzieję, że szybko znajdziemy tego szpiega - westchnęła Elise. - Też marzę tylko o tym, żeby się położyć!
- Zacznijmy więc go szukać - wtrącił Yohan. - Cała nasza czwórka była wczoraj na przyjęciu, prawda? Możemy to wzajemnie potwierdzić.
Alexander pokiwał głową. Mieli alibi. Chociaż przez część przyjęcia. Miał nadzieję, że Elise lub Yohan nie przypomną sobie o ich zniknięciu.
- Chociaż, hmm, Sasha - Elise zwróciła się do rudowłosego chłopaka. - Co się działo z wami później? Nagle ty i San zniknęliście.
Alex wstrzymał na chwilę oddech. Pamiętała o tym. Rzucając takie światło na ich wyjście z przyjęcia, wydawali się bardzo podejrzani.
- Szczerze mówiąc, nie pamiętam - odpowiedział szybko, lekko wzruszając ramionami. - Wypiłem trochę za dużo, poszedłem do łazienki, ale rano obudziłem się w swoim pokoju. Nie wiem nawet, jak do niego trafiłem.
Dziewczyna pokiwała głową, aby chwilę później niepewnie spojrzeć w kierunku Sana.
sobota, 24 grudnia 2022
Od Sana cd. Alexandra
sobota, 17 września 2022
Od Alexandra cd. Sana
Dopiero, kiedy był całkowicie pewien, którędy ma się udać, wysunął głowę z pokoju. W ciszy rozejrzał się, czy nikogo tam nie było. Na szczęście korytarz opustoszał w związku z trwającym przyjęciem.
Alexander zgodnie z instrukcjami Sana wyszedł na spotkanie z nim. Przemykał się przy zaciemnionych holach, jak tylko najciszej i najszybciej potrafił. W pośpiechu prawie przegapił odpowiedni zakręt. Trochę się zgubił, ale ostatecznie dotarł na miejsce. Sana jednak nie było.
Alex ciężko łapał powietrze i spoglądał na boki, próbując domyślić się, gdzie mógł się podziać jego towarzysz. Wtedy też usłyszał kroki. Poczuł, jak jego całe ciało zastyga w bezruchu, próbując zlokalizować, skąd nadchodzi prawdopodobne zagrożenie. Był gotowy do ucieczki, kiedy z cienia wyłonił się San. Alexander odetchnął z ulgą.
Razem podeszli do najbliższych drzwi. Rudowłosy miał już wprawę we włamywaniu się do różnych miejsc. Przyklęknął w pobliżu zamka i zaczął przy nim majstrować. Okazało się, że dziura była niezwykle mała i z trudem przychodziło mu dobranie odpowiedniego kształtu. Męczył się nad tym dłuższą chwilę, ale usilnie starał się ukrywać, że ma z tym małe kłopoty. Ostatecznie udało mu się otworzyć ten przeklęty zamek. Zachował klucz.
Weszli do środka i zamknęli się od środka, aby nie zaskoczyć się nagłą wizytą właściciela wszystkich rzeczy, które właśnie zaczęli przeglądać.
- Staraj się odkładać przedmioty tak, żeby nikt nie mógł stwierdzić, że ktoś je dotykał. Nie możemy pozwolić, żeby łowcy nabrali podejrzeń - usłyszał od Sana. Alexander przytaknął w odpowiedzi i zaczął podnosić leżące na półkach przedmioty. Oglądał je ze skupieniem, ale właściwie nie wiedział, czego tak naprawdę ma szukać. Wolał o to zapytać swojego towarzysza, który również niespecjalnie miał pojęcie, czego poszukują. Oprócz tego, że miało to mieć związek z aktualną misją.
Może przez alkohol Alexander stał się odrobinę bardziej wylewny, niż zwykle. Już niedługo później zaczął marudzić Sanowi, że chciałby jak najszybciej wrócić do domu. Miał dosyć tej sytuacji. Utknęli wśród wrogów i właściwie nie wiedzieli, jakich dowodów jeszcze potrzebowali. Dopiero po krótkiej wymianie zdań przypomniał sobie o broni. Musieli ją zdobyć, a na szczęście wydawało się, że są tego bliżej niż dalej.
- Ja też chcę wracać, wierz mi - powiedział nagle San. - Najchętniej to bym rzucił to wszystko i poszedł do domu. Ale musimy skończyć tę misję.
Alexander spojrzał w jego kierunku. Nie miał pojęcia, co miał odpowiedzieć. Chęć powrotu do domu Sana pewnie była znacznie mocniejsza od tej, którą on odczuwał. Jego towarzysz miał gdzie wracać. Czekała na niego rodzina. Musiał za nią tęsknić.
Na Alexa nie czekał nikt. Nawet, jeśli misja się skończy i udowodnią swoją niewinność, nie będzie miał dokąd wracać. Zdał sobie sprawę, że teraz chociaż czymś się zajmował. Balansował między życiem, a śmiercią, narażając życie dla jakiegoś głupiego zadania, ale nie był w tym sam. Kiedy wszystko to się skończy, wróci do zwykłej szarej codzienności. Nudnej szkoły, męczącej pracy i wykańczających treningów. Znowu będzie sam.
Nie chciał jednak zadręczać Sana swoim nagłym przygnębieniem. Choć złapał się na tym, że dłuższą chwilę wpatrywał się w trzymany teraz w rękach wazon z uschniętymi kwiatami, szybko otrząsnął się z zamyślenia i odłożył przedmiot ponownie na półkę. Pokręcił głową i odwrócił się w kierunku Sana, który właśnie zajmował się przeglądaniem szuflad.
- Eh, obawiam się, że niczego tutaj nie znajdziemy - westchnął zmarnowany Alexander. - Masz rację, poczekajmy na broń i wiejmy stąd jak najdalej.
Przed wyjściem upewnili się, że na pewno nie zostawili czegoś podejrzanie przestawionego. Na szczęście wszystko naturalnie zajmowało swoje miejsca. Zgasili światła i cicho wymknęli się na korytarz, gdzie Alex zamknął drzwi na klucz.
- Sprawdzamy jeszcze jakiś pokój? - zapytał rudowłosy, podnosząc się od zamka.
- Już późno, niedługo przyjęcie pewnie się skończy - stwierdził San po chwili zastanowienia. - Nie jest to warte ryzyka. Wracajmy.
- W porządku. I tak jestem już bardzo zmęczony.
Bez słowa skierowali się w stronę dormitorium przeznaczonemu kandydatom. Już w połowie drogi zaczęli mijać lekko podchmielonych uczestników przyjęcia. Początkowo Alexander odrobinę zdenerwował się na ich widok. Szybko się jednak okazało, że niepotrzebnie. Większość mijanych młodych łowców ledwo kontaktowała ze światem.
San i Alex wtopili się w grupę osób. Teraz chcieli jedynie w spokoju dotrzeć do swoich pokojów.
- O, tutaj jesteście!
Znajomy kobiecy głos sprawił, że Alexander poczuł dreszcze. Odwrócił się niechętnie, aby spostrzec podążającą za nimi Elise.
- Co z wami? Przepadliście na całą noc! - zawołała z wyrzutem, doganiając dwóch młodzieńców. - Cała dobra zabawa was ominęła.
Alex wymienił szybkie spojrzenie z Sanem. Faktycznie minęło całe przyjęcie, nim oni łaskawie postanowili na nie powrócić.
- Już tak późno? Musieliśmy stracić rachubę czasu, haha - zaśmiał się Alexander, próbując wymigać się od mało wygodnych pytań. - Ominęło nas coś ciekawego?
- Yuri pod koniec wyzwał jednego z łowców na pojedynek i zjawiskowo przegrał - zaczęła opowiadać dziewczyna. - Szkoda, że tego nie widzieliście!
Alex zerknął na Sana. Ten nie wydawał się być pod wrażeniem.
- Tego można się po nim spodziewać - stwierdził rudowłosy, lekko wzruszając ramionami. Tak naprawdę trochę żałował, że tego nie widział. - Czy coś jeszcze?
Wtedy dziewczyna przysunęła się trochę bliżej, jakby to, co miała zaraz powiedzieć, było owiane tajemnicą.
- Jeden z łowców się wygadał - szepnęła. - Podobno zaraz po tych profesjonalnych treningach mają nas zabrać na jakiś egzamin w terenie. Najlepsi z kadetów w trakcie tego wypadu dostaną już własne bronie! Nie mogę się już doczekać!
Mówiąc to, nie mogła powstrzymać się, aby nie spojrzeć na Sana. Nic dziwnego - jeśli ktoś ma otrzymać wyjątkowe narzędzie do walki, chłopak dostałby je w pierwszej kolejności.
Alexander zaś nie mógł ukryć mimowolnego uśmiechu, który pojawił się na jego ustach. Z nutką ekscytacji pomyślał o tym, że zdobycie broni jest już tak blisko! Sam może jej nie otrzyma, ale Sanowi na pewno się uda! Wtedy będą mogli w końcu wrócić do domu. I nie pojawią się tam z pustymi rękoma!
Po krótkiej wymianie zdań, Alex ponarzekał, że jest zmęczony, więc pożegnał się z Elise i wraz z Sanem skierowali się w stronę męskich sypialni.
- Może w końcu dopisało nam trochę szczęścia - odparł Alexander, nie kryjąc ulgi. - Powrót może okazać się szybszy, niż sądziliśmy. Trzeba będzie tylko porozmawiać z Yurim - dodał po chwili, już mniej zadowolony. - Zostawienie go tutaj byłoby naprawdę zabawne, ale chyba niestety nie możemy tego zrobić.
Zaraz po tym Alexander pożegnał się i wrócił do swojego pokoju. Szedł spać z nadzieją, że ten nieszczęsny trening z zawodowymi łowcami skończy się w przeciągu kilku krótkich dni. A dalej może być tylko z górki, prawda?
czwartek, 1 września 2022
Od Sana cd. Alexandra
piątek, 12 sierpnia 2022
Od Alexandra cd. Sana
Muzyka grała głośno. Alexander bujał się lekko w rytm. Stał w pobliżu Elise i Yuriego, prowadząc z nimi kompletnie pozbawioną sensu rozmowę. Ich konwersacja, lekko podsycana alkoholem, przybierała coraz to nowsze i bardziej zakręcone kierunki. Gadali jednocześnie o wszystkim i o niczym. Alex nawet na chwilę kompletnie zapomniał, że Elise właściwie jest jego wrogiem.
Tak naprawdę wszyscy, którzy go teraz otaczali raczej nie zawahaliby się podnieść na niego broni. Ale czy on i reszta zgromadzona tutaj młodzieży tak bardzo różniła się od siebie? Alexander nie wiedział. Miał pewność jednak, że kiedy nadejdzie czas, pewnego dnia, czy tego chce, czy też nie, będzie musiał stanąć do walki z tymi ludźmi. Dopóki łowcy istnieją i szkolą się, aby uprzykrzać życie smokom, pokój nie zapowiadał się możliwy.
Wraz z Sanem i Yurim już od dłuższego czasu wtapiają się w tłum i starają się nie wzbudzać żadnych podejrzeń, starając się, aby zdobyć jak najwięcej informacji. Do tej pory nie dowiedzieli się wystarczająco dużo rzeczy. Faktycznie zapoznali się już z wieloma nieznanymi do tej pory Bractwu aspektami pracy łowcy, ale Alexander miał wrażenie, że dawna sprawa Petersona stoi w miejscu. Zwyczajnie nie mieli sposobności, aby zagłębić się w zagadnienia związane ze zdradą mężczyzny. Ciągłe treningi, wypady, spotkania. Alex nawet w Bractwie się tak nie przykładał.
Zdał sobie też sprawę z faktu, że chciałby już wrócić do swojego mieszkania. Miejsce to nie było specjalne zadbane, dodatkowo malutkie i ogólnie nieprzyjemne, ale Alex postrzegał je za dom. Nie wierzył nawet, że kiedyś mógłby za tym zatęsknić. Tutaj czuł się obco.
Na duchu podnosił go jednak fakt, że nie był w tym wszystkim sam. Pocieszała go obecność Sana. Yuriego nie. Yuriego miał dosyć. Nawet lepiej, jakby nie został zamieszany w całą tę sprawę.
Alexander zastanawiał się, co San myśli o przedłużającej się myśli. Starszy chłopak znajdował się w trochę innej sytuacji. W domu czekała na niego rodzina. Musiał za nią tęsknić. Na samą myśl o tym, Alex poczuł się jeszcze gorzej. Nie wiedział, czy to przez wpływ alkoholu, ale nagle zaczął bardzo współczuć towarzyszowi. Musimy to skończyć jak najszybciej! Postanowił w myślach. Nie wiedział jeszcze, w jaki sposób, ale okazja mogła się nadarzyć w każdym momencie. Wystarczyło tylko na nią poczekać.
- Sasha! Sasha!
Alexander został nagle wyrwany ze swoich myśli. Podniósł wzrok na Elise, która z lekką irytacją pomachała chłopakowi przed twarzą.
- Słuchasz mnie? - zapytała. - Całkowicie odleciałeś!
- A, tak, przepraszam. Zamyśliłem się - odpowiedział Alex, chociaż po jego głosie było słychać, że dalej nieszczególnie wie, co się wokoło niego dzieje. - Co mówiłaś?
- To, że Yuri... - nagle przerwała i całkowicie zaniemówiła. Wbiła wzrok przed siebie, a na jej twarzy pojawił się rumienieć.
Alex nie musiał długo się zastanawiać, co mogło spowodować taką reakcję u dziewczyny. Właściwie nie "co", ale "kto". Choć sam początkowo nie umiał w to uwierzyć, w pełnej okazałości pojawił się przed nimi San.
Alexander nie miał pojęcia, co mogło skłonić chłopaka, aby pojawił się na imprezie. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek zobaczy go w takich okolicznościach. Po krótkim przywitaniu San i jego współlokator dołączyli do rozmowy.
Obecność Sana na przyjęciu nie trwała długo. Alex na chwilę stracił go ze wzroku, a po krótkiej wymianie zdań z resztą znajomych, okazało się, że Sam podobno poszedł rozmawiać z łowcami.
Zdziwiło to rudowłosego, ale wszystko wyjaśniło się w momencie przyjścia wiadomości na komórkę chłopaka.
Alexander przez chwilę analizował to, co San do niego napisał. Lekko stępiony alkoholem umysł nie przetwarzał informacji tak szybko, jak dotychczas. Dopiero kiedy zrozumiał, o co chodziło chłopakowi odpisał mu prostą wiadomość: asna srpawa, andchodźe:)
- Idę do łazienki - oznajmił Alex, wyrywając z konwersacji swoich współrozmówców. Nie czekając na reakcję z ich strony, po prostu się oddalił. Później miał zamiar po prostu tłumaczyć się tym, że zgubił drogę.
Idąc na spotkanie z Sanem, postanowił zapalić. Nikogo na korytarzach nie było. Nie obawiał się więc, że ktoś zacznie na niego krzyczeć i robić mu wyrzuty.
Swojego towarzysza znalazł szybko. Czekał na niego niedaleko dalej, w pobliżu sali treningowej.
- To od czego chcesz zacząć? - zagadnął i podszedł bliżej do Sana.
- Niemal wszyscy zaproszeni łowcy znajdują się na przyjęciu - przypomniał chłopak. - Myślałem, że moglibyśmy pokręcić się w tamtych okolicach.
Alexander pokiwał głową w ramach zgody. Razem z Sanem skierowali się w stronę skrzydła, które aktualnie zostało zajęte przed zaproszonych łowców. Znajdowało się właściwie po drugiej stronie całego obiektu.
W ciszy pokonali dystans dzielący ich od miejsca docelowego. Właściwie jeszcze do niego nie dotarli, kiedy usłyszeli kroki. Przylegli do ściany i zaczęli nasłuchiwać nadchodzących osób.
- Ej, ten dzieciak mnie zaniepokoił - rozbrzmiał męski głos. - Smoki wśród nas? Brzmi niedorzecznie, ale nie potrafię przestać o tym myśleć.
- Daj spokój! - zawtórowała mu druga osoba. - Gadał głupoty. Nie ma na to szans. Te jaszczurki są głupie, ale raczej nie aż tak.
Alexander zmarszczył brwi. Przeklinał w myślach Yuriego. Co, jeśli więcej osób myślało w podobny sposób? Miał jedynie nadzieję, że tak naprawdę nikt nie weźmie sobie jego słów do serca i nie zacznie szukać wśród kandydatów domniemanych zdrajców.
- Zabierajmy się stąd - szepnął do Alexandra San. Rudowłosy kiwnął zgodnie głową i skierował swoje kroki za chłopakiem, który najpierw wyjrzał zza rogu, aby później cicho przebiec na drugą stronę korytarza.
Alex ruszył jego śladem. Niestety, trochę opóźniona reakcja i koślawe ruchy spowodowane wcześniej wypitym alkoholem spowodowały, że chłopak zaczepił ramieniem o stojącego nieopodal kija o szczotki. Potknął się o niego i przedmiot, jak na złość, upadł na ziemię, wydając przy tym głośny huk.
Rudowłosy nawet nie zdążył zareagować, kiedy tocząca się w tle rozmowa łowców nagle umilkła. Przeklął pod nosem, dając znak ręką Sanowi, aby ten szybko się wycofał. Sam sklecił na poczekaniu głupi plan, ale w tak naglącej sytuacji nie miał czasu wymyślić nic innego. Postanowił wykorzystać fakt tego, że niedawno miał przyjemność uczestniczenia w zakraplanej alkoholem zabawie.
Usiadł na ziemi i po prostu udawał, że śpi. Nie podniósł głowy nawet wtedy, kiedy dwójka mężczyzn wykrzykiwała coś nad nim. Spojrzał w górę dopiero w momencie, w który jeden z nich poszarpał jego ramię.
- W czym mogę pomóc? - zapytał, uśmiechając się najbardziej niewinnie, jak tylko potrafił. Lekko zaciągał głosem, by sprawiać wrażenie jak najmniej przytomnego. - Czy to już rano?
- Co ty tu robisz, dzieciaku?! - prychnął jeden z mężczyzn, pochylając się nad Alexandrem.
- Idę do swojego pokoju - wyjaśnił spokojnie. Dłonią wskazał kierunek. Celowo wybrał całkowicie inny.
Łowcy spojrzeli po sobie. Wyraz ich twarzy zmienił się. Nie byli już czujni, a raczej lekko poirytowany.
- Kto wpadł na pomysł, żeby dać tym dzieciakom alkohol! Trochę procentów i całkowicie tracą orientację! To ma być przyszłość łowców? - narzekał jeden z nich.
Drugi pomógł wstać Alexandrowi. Rudowłosy specjalnie udawał, że ma problemy z utrzymaniem się w pionie.
- Odprowadzimy cię do akademików - poinformował wyższy łowca.
- I żebym cię więcej dzisiaj nie spotkał - warknął jego towarzysz. W milczeniu oddalili się od skrzydła przeznaczonego doświadczonym łowcom.
Zatrzymali się razem dopiero przed pokojem wskazanym przez Alexandra.
- Nie wychodź stąd, już wystarczy ci alkoholu - rzucił na odchodne jeden z łowców. Zaraz po tym zostawił rudowłosego samego w pokoju.
Alex w ciszy czekał, aż się oddalą. W międzyczasie napisał do Sana. Dopytał, gdzie chłopak znajduje się teraz. Nie miał zamiaru zostawiać go teraz, gdy dopiero zaczęli swoją małą wyprawę w stronę dormitorium łowców.
San?